- Nie mam zielonego pojęcia co się z nami dzieje - mówi Tomasz Bekas. Piątkowe spotkanie dobrze zaczęło się dla gospodarzy, bowiem objęli prowadzenie za sprawą Szymona Kaźmierowskiego. Goście szybko wyrównali, a w ostatniej akcji pierwszej połowy wyszli na prowadzenie. Wynik ustalili niespełna pół minuty po wznowieniu gry. - Układamy sobie dobrze to spotkanie, ale po minucie "oddajemy" bramkę. Już nie wspomnę o golu na 1:2, bo w juniorach takich nie można dostawać. W przerwie mówiliśmy sobie, że musimy szybko spróbować stworzyć jakieś sytuacje, a kibice ledwo zdążyli usiąść i dostaliśmy bramkę na 3:1. Rozumiem ładną trzecią bramkę, ale pierwsze dwie strzeliliśmy sobie sami - opowiada Bekas.
Warta ma szczęście, że jesienią zdobyła sporo punktów, bo miałaby spore problemy z utrzymaniem, choć jeszcze zimą nieśmiało mówiło się o możliwości walki o awans do ekstraklasy. O co teraz gra Warta? - Chyba tylko o przetrwanie. Nie wiadomo czy w ogóle Warta wystartuje w przyszłym sezonie. Już takie słowa usłyszeliśmy od prezesa. Finanse są w fatalnym stanie i od dwóch miesięcy nie otrzymaliśmy pieniędzy. Nie wiadomo czy Warcie zostanie przydzielona licencja - zdradza pomocnik Zielonych.
Bekas zaznacza jednak, że problemy organizacyjne nie powinny wpłynąć na postawę drużyny, choć mogą odbijać się na postawie niektórych zawodników. - To w żaden sposób nas nie usprawiedliwia. Nie powinniśmy na to patrzeć, ale być może w podświadomości to siedzi, że z miesiąca na miesiąc zaległości są coraz większe. Jesteśmy jednak zawodowcami i powinniśmy nie brać tego za bardzo pod uwagę. Ja akurat tak mocno się tym nie przejmuje, ale może w młodszych chłopakach to tkwi. Często w szatni o tym rozmawiamy - zakończył Bekas.
Przed Wartą dwa wyjazdowe mecze: z Podbeskidziem Bielsko-Biała i Pogonią Szczecin. Jeśli poznaniacy nie zdobędą w nich punktów, ich sytuacja będzie już bardzo fatalna.