Spotkanie w Bełchatowie nie miało większego znaczenia dla układu tabeli. Zarówno miejscowy PGE GKS jak i Lechia Gdańsk o ligowy byt nie musieli się martwić. Gospodarze myśleli jeszcze o europejskich pucharach, ale swoją szansę zaprzepaścili kilka kolejek wstecz tracąc głupio punkty. Gdańszczanie sezon mogą zaliczyć do udanych, gdyż utrzymanie zapewnili sobie już wcześniej i ostatnie pojedynki rozgrywali już na luzie.
Wtorkowe spotkanie rozpoczęło się dość spokojnie. Kibice zapewne nie liczyli na jakieś fajerwerki. Przez pierwsze pół godziny co prawda były jakieś strzały, ale żaden z nich nie był w stanie zaskoczyć któregoś z bramkarzy. Bełchatowianie w tym fragmencie zawodów trafili do siatki Lechii, ale Dawid Nowak zanim skutecznie uderzył, to pomógł sobie ręką i arbiter nie mógł uznać tego gola.
Napastnik PGE GKS w 31. minucie po raz drugi trafił do siatki Lechii, ale tym razem nie było już żadnych obiekcji, co do prawidłowości bramki. Po podanie z głębi pola Nowak wpadł w pole karne i z 12 metrów uderzył po długim roku nie dając szans debiutującemu w ekstraklasie Sebastianowi Małkowskiemu. Pięć minut później zespół z Gdańska był bliski wyrównania, ale najprzytomniej w polu karnym zachował się Łukasz Sapela, bramkarz gospodarzy. Gościom powiodło się 180 sekund później. Po dośrodkowaniu z lewej strony przepiękną bramkę strzałem z przewrotki strzelił Marko Bajić. To trafienie może śmiało kandydować do gola sezonu. Gospodarze jeszcze przed przerwą chcieli zdobyć drugą bramkę, ale ładny strzał Mateusza Cetnarskiego pewnie obronił golkiper gości.
Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. Oba zespoły raz na jakiś czas próbowały strzelać z dystansu. Większość uderzeń mijała jednak cel. Najwięcej do powiedzenia mieli wspomniany Cetnarski i Maciej Korzym. Brakowało jednak szczęścia zarówno gospodarzom, jak i gościom. Sytuacje strzeleckie praktycznie pojawiały się na przemian. Raz strzelali bełchatowianie, raz gracze Lechii. Więcej okazji mieli piłkarze z Trójmiasta, którzy w drugiej części pojedynku przejęli kontrolę na boisku.
Gdy wydawało się, że mecz zakończy się podziałem punktów sędzia podyktował jedenastkę dla PGE GKS. Skutecznym egzekutorem rzutu karnego okazał się Dawid Nowak, który zapewnił trzy punkty swojej ekipie. Licząc trafienie z pierwszej połowy, kiedy arbiter dopatrzył się zagrania ręką, to napastnik gospodarzy trzy razy pokonywał bramkarzy Lechii. Golkiperów, dlatego że tuż przez zakończeniem konfrontacji kontuzji doznał Małkowski i na ostatnie kilka minut między słupkami pojawił się Paweł Kapsa.
PGE GKS Bełchatów - Lechia Gdańsk 2:1 (1:1)
1:0 - Dawid Nowak 31'
1:1 - Bajić 39'
2:1 - Dawid Nowak (k.) 90'
Składy:
PGE GKS: Sapela - Popek (46' Bocian), Lacić, Pietrasiak, Tosik (83' Drzymont), Cetnarski, Gol (75' Bartosiak), Rachwał, Janus, Korzym, Dawid Nowak.
Lechia: Małkowski (87' Kapsa) - Bąk, Kozans, Kosznik, Kaczmarek, Bajić (55' Pietrowski), Surma, Paweł Nowak (68' Rogalski), Buzała, Lukjanovs, Wiśniewski.
Żółte kartki: Tosik, Bartosiak, Cetnarski (PGE GKS) oraz Bąk, Buzała (Lechia).
Sędzia: Marcin Szulc (Warszawa).