Przypomnijmy. W poprzednim sezonie Arka Gdynia aż do ostatniej kolejki walczyła o utrzymanie się w ekstraklasie. Ostatecznie szczęśliwy koniec gdynianom zapewniło zwycięstwo z Odrą Wodzisław Śląski. To, co jednak stało się wtedy w 26. kolejce także miało wpływ na ostateczny układ tabeli.
2 maja doszło w Gdyni do pojedynku Arki ze Śląskiem. Wrocławianie prowadzili już 3:1, dochodziła 75. minuta spotkania i wtedy rozpoczął się koszmar Jarosława Fojuta, obrońcy Śląska. Wydawało się, że wrocławianie zdobędą trzy punkty. Najpierw jednak Fojut podał prosto do zawodnika Arki, a w doliczonym czasie gry sam skierował piłkę do własnej siatki. Pojedynek zakończył się wynikiem 3:3, który dał Arce jeden punkt.
Fojut w zupełnie niegroźnej sytuacji fatalnie podał piłkę do swojego bramkarza Wojciecha Kaczmarka. Do futbolówki dopadł Grzegorz Niciński i skierował ją do bramki. To nie był koniec pechowych zagrań obrońcy drużyny ze stolicy Dolnego Śląska. W 92. minucie skierował on strzałem głową piłkę do własnej bramki. Był on co prawda naciskany przez graczy z Gdyni, ale i tak nic nie może usprawiedliwić jego zagrania. W Gdyni Fojut na pewno został bohaterem, tym pozytywnym, we Wrocławiu już nie.
Teraz w sobotę w ramach ostatniej kolejki ekstraklasy dojdzie do potyczki Śląska z Arką. Tym razem, w tym pojedynku, Jarosław Fojut nie zagra, bowiem jest kontuzjowany. Gdynianie wierzą jednak w zwycięstwo. - Wygraliśmy dwa mecze z rzędu, ale to jeszcze nam nie daje utrzymania. Jedziemy do Wrocławia po trzecie zwycięstwo - zapowiedział Przemysław Trytko.
Piłkarze Śląska zapowiadają, że będą walczyć o wygraną. Po nieudanym sezonie nic tak nie poprawi nastrojów kibicom zielono-biało-czerwonym jak trzy punkty w meczu z Arką. W pierwszym spotkaniu tych obu drużyn padł wynik 1:1. Początek niedzielnych zawodów zaplanowano na godzinę 17.00.