- Problemem tej drużyny jest to, że nie podpowiadają sobie na boisku, nie porozumiewają się. Wydaje mi się, że jednym z powodów takiej sytuacji jest to, że ta drużyna nie spotyka się poza treningami. Każdy z nich jest osobną częścią tej drużyny. Ta ekipa nie jest zjednoczona. Nie ma u nas wspólnych zainteresowań, nie ma wspólnych problemów i dlatego nie stanowi całości, tylko kilkadziesiąt różnych części - opowiada szkoleniowiec Legii Warszawa, Stefan Białas, według którego ta drużyna musi zostać gruntownie zmieniona, by mogła osiągnąć sukces.
Trener Wojskowych dostrzega również błędy, jakie poczyniono w czasie budowy drużyny dobierając ją źle pod względem psychologicznym - Jak byłem zawodnikiem i 11 lat temu trenowałem Legię, to np. podczas wspólnych podróży autokarem wszyscy oglądali film. Wspólne wyjście na kawę, czy spotkanie porozmawianie w domach. Teraz wydaje mi się, że tego nie ma i wydaje mi się, że to jest duży problem psychologiczny. Nie zgodzę się z tym, że skoro jesteśmy w XXI wieku to są inne zainteresowania młodych ludzi. Wydaje mi się, że trzeba budować drużynę, pasującą pod względem psychologicznych, to jest teraz coraz ważniejsze - mówi Białas.
Co więcej szkoleniowiec Legii uważa, że oprócz Jana Muchy obecnie jego zespół nie ma zawodników na odpowiednim poziomie i ubolewa, nad tym, jak łatwo może zepsuć sobie nazwisko - Janek Mucha różni się tym od innych zawodników, że będzie grał na mistrzostwach świata i nie czuje presji. Potrzeba nam 22. Janków. Myślę, że teraz moi zawodnicy są zbyt zakompleksieni, by grać na swoim najlepszym poziomie. O 1966 roku jestem na najwyższym ligi polskiej. 44 lata dbam o swoją reputację jako zawodnik i w ciągu dwóch miesięcy rozmieniłem wszystko na drobne - uważa trener.