Nie awansują, bo nie mają co jeść? - relacja z meczu Zagłębie Sosnowiec - Elana Toruń

Wydawałoby się, że większej niespodzianki niż wygrana przedostatniej w tabeli Elany z niepokonanym do tej pory u siebie Zagłębiem, być już nie może. Prawdziwą sensację wywołała jednak pomeczowa wypowiedź trenera gospodarzy Piotra Pierścionka, dotycząca sytuacji organizacyjnej klubu.

Mało kto dawał Elanie szanse na zwycięstwo z wciąż liczącym się w walce o awans Zagłębiem. Trzeba jednak pamiętać, że w Sosnowcu ostatni tydzień był naprawdę ciężki. Niezrozumiała decyzja Wojewody o zamknięciu Stadionu Ludowego sprawiła, że kibice w ramach protestu zablokowali na kilka minut trasę Katowice - Warszawa. Protest fanów poparł piłkarz Zagłębia Dariusz Kłus: - Pan, który wydał tę decyzję, jak dla mnie, ośmieszył się. Dla mnie to jest dziwna sytuacja, ukarani zostaliśmy za Pogoń, po czym po trzech tygodniach znowu się nas karze i to do końca sezonu, gdzie inne kluby mają tylko kary finansowe, czy mniejsze kary jednego, czy dwóch meczy. Jeżeli na jakimś wiecu wyborczym ktoś przeklnie, ktoś zrobi jakąś awanturę, to czy następny wiec jest zamknięty? Czy pan wojewoda przedstawiałby swoje zdanie do pustych ścian? - pytał retorycznie były piłkarz Cracovii.

Zawodnicy Zagłębia obiecywali jednak, że mimo pustych trybun zrobią wszystko, by wygrać. I faktycznie, szczególnie w drugiej części meczu nie schodzili z połowy Elany. Cóż z tego, skoro z 24. strzałów, większość była niecelna, zbyt słaba, bądź ofiarnie blokowana przez defensorów torunian. Nie pomogły nawet ofensywne zmiany. Hubert Jaromin i Krzysztof Myśliwy nie odmienili oblicza zespołu. Brakowało pomysłu na oszukanie wyjątkowo szczelnej defensywy Elany.

Tego samego nie można powiedzieć o obronie Zagłębia. Już w 23. minucie Łukasz Grube przy biernej postawie rywali przebiegł z piłką kilka metrów, po czym oddał piękny strzał w okienko sosnowieckiej bramki i otworzył wynik. W 54. minucie sensacja stała się faktem. Niepewna interwencja Mateusza Prusa po strzale z rzutu wolnego, piłka trafiła pod nogi niepilnowanego na 5. metrze Lucky’ego i nigeryjski napastnik umieścił ją w pustej bramce. Trafienie uczcił serią efektownych salt.

Zamyślonemu w trakcie meczu trenerowi Piotrowi Pierścionkowi, nerwy puściły na pomeczowej konferencji. - Sytuacja w klubie woła o pomstę do nieba. Jest katastrofalna. Szkoda, że nie wszyscy w klubie wykazują tyle chęci i zaangażowania, co piłkarze. Tu nie chodzi tylko o sytuację finansową, ale też o wiele innych pozasportowych spraw - mówił Pierścionek z pełną świadomością tego, że wszystkiemu przysłuchuje się prezes Zagłębia Paweł Hytry.

Sensację Pierścionek wywołał jednak słowami, którymi zakończył konferencję: - Ja powiem tak, zespół Zagłębia nie myślał o sprawach finansowych, jak wychodził na ten mecz, to jest pewne, ale jak mamy ciężki trening i mi klęczy zawodnik i mówi, że on nie da rady, bo ostatni posiłek jadł we wtorek, to przepraszam bardzo, ale… - tu trener Zagłębia zawiesił głos, pogratulował rywalom, po czym wyszedł z sali. - Opóźnienia są, ale chłopcy dostają pieniądze więc nie jest tak, że nie mają czego jeść. W maju dostaniemy pieniądze od Miasta i pospłacamy wszystkie zaległości. Zresztą największy kontrakt w Zagłębiu to 12 tysięcy złotych na rękę. Dla porównania w Sandecji piłkarze dostają po cztery tysiące, walczą o awans do ekstraklasy i nie umierają z głodu - tłumaczył Hytry.

Swoimi uwagami podzielił się w tym temacie trener gości: - Bardzo współczuję trenerowi sytuacji organizacyjnej, ale niestety u nas chłopcy od dwóch miesięcy nie dostają złotówki. Miasto wszędzie wywiesza banery, że Toruń jest miastem sportu, szczerze mówiąc jest miastem żużla, a nie sportu. Cały czas walczymy, żeby jakieś pieniądze przesyłali do klubu, na razie to się nie udaje - żalił się trener Elany, udowadniając jednocześnie, że mimo problemów finansowych można ambicją i zaangażowaniem wygrywać mecze.

Mimo to torunianie byli bardzo szczęśliwi, bo jak przyznał Dariusz Durda, przyjechali do Sosnowca po jeden punkt. Nadal więc zachowują szanse na utrzymanie w II lidze. Porażką u siebie z awansem praktycznie pożegnało się już Zagłębie. - Na pięć pozostałych kolejek, Polkowice musiałyby potknąć się dwa razy. Na 99 procent jest to niemożliwe. Natomiast my, po tym co dzisiaj pokazaliśmy, możemy resztę meczów przegrać. Pocieszające jest tylko to, że nie spadniemy - nie krył sarkazmu Hytry.

Zagłębie Sosnowiec - Elana Toruń 0:2 (0:1)

0:1 - Grube 23'

0:2 - Lucky 54'

Zagłębie: Prus - Bednar, Balul, Marek, Pajączkowski (56' Jaromin), Kłoda, Kłus, Bodziony (46' Myśliwy), Pietrzak, Lachowski, Filipowicz (78' Łuczywek).

Elana: Kryszak - Zamiatowski, Więckowski, Świderek, Wróbel, Trojanowski (76' Melerski), Grube, Kassian, Młodzieniak, Zamara (83' Regulski), Lucky (86' Kaplarny).

Żółte kartki: Filipowicz, Balul (Zagłębie) oraz Trojanowski, Świderek (Elana).

Sędzia: Rafał Sawicki (Tarnobrzeg).

Źródło artykułu: