Janusz Gancarczyk: Przepadły nam premie

Na zakończenie sezonu Polonia Warszawa poległa w Bytomiu. Dla pewnych ligowego bytu Czarnych Koszul był to mecz o przysłowiową pietruszkę. Mimo to po końcowym gwizdku sędziego zawodnicy ze stolicy schodzili z boiska z nietęgimi minami. - Za zwycięstwo w tym spotkaniu mieliśmy obiecane premie. Niestety po porażce przepadły - mówił zawiedziony pomocnik drużyny z Warszawy, Janusz Gancarczyk.

- Był to mecz, który nie mógł zbyt wiele zmienić w tabeli, ale mieliśmy za zwycięstwo obiecane premie i chcieliśmy wygrać to spotkanie - powiedział pomocnik Polonii, Janusz Gancarczyk. - W pierwszych minutach gry to my prowadziliśmy grę. Wystarczył jednak jeden stały fragment gry, po którym przeciwnik zdobył bramkę i wszystko się posypało - dodał gracz stołecznej drużyny.

Mimo porażki zawodnik warszawskiej jedenastki był zdania, że bytomianie niczym jego drużyny nie zaskoczyli. - Polonia niczym nas nie zaskoczyła. Zagrała tak jak zawsze i nie było widać jakiejś szczególnej zmiany w jej grze. Wiedzieliśmy, że przeciwnik ma bardzo dobrze przygotowane warianty rozgrywania stałych fragmentów gry i bytomianie to wykorzystali zdobywając bramkę na wagę trzech punktów - zauważył popularny "Garniak".

Drużyna z Konwiktorskiej po stracie bramki przez ponad godzinę dążyła do wyrównania. Ich starania przypominały jednak bicie głową w mur. - Po zdobyciu bramki gospodarze ustawili się na swojej połowie i próbowali gry z kontrataku. My próbowaliśmy sforsować ich linię defensywną, ale nie było to łatwe. Nie byliśmy w tym meczu chyba zbyt dobrze dysponowani, dlatego nie udało nam się stąd wywieźć nawet punktu - przyznał skrzydłowy Czarnych Koszul.

Warszawianie przez przeważającą część sezonu rozpaczliwie bronili się przed spadkiem. Ostatecznie udało im się osiągnąć upragniony cel i uratować dla Polonii ekstraklasę. - Przenosząc się z Wrocławia do Warszawy pół roku temu wiedziałem, że Polonia ma potencjał na grę o miejsca w czubie tabeli. Wiadomo, że kiedy drużyna zawodzi i broni się przed spadkiem pojawia się presja i gra czasami nie układa się tak jakby się chciało. Początek rundy wiosennej był w naszym wykonaniu kiepski, ale w końcówce pokazaliśmy, że ekstraklasa to nasze miejsce - podkreślił 26-letni zawodnik warszawskiej jedenastki.

Źródło artykułu: