Jan Mucha żegna się z Warszawą

- Pięć lat w Legii to jednak wystarczająco długi okres. Czas odejść - mówi Jan Mucha, bramkarz reprezentacji Słowacji oraz Legii Warszawa, którą opuszcza by przenieść się do Evertonu. W ostatnich trzech sezonach był on najlepszym piłkarzem Wojskowych.

Jerzy Mitczuk
Jerzy Mitczuk

- Dziękuję przede wszystkim mojej rodzinie. Za mną naprawdę fajny okres pięciu lat gry w Legii. Dziękuję za wszystko. Oczywiście specjalne podziękowania kieruję do trenera Krzysztofa Dowhania, który bardzo mi pomógł. Nasz cały sezon był nieciekawy, czwarte miejsce to bardzo zły rezultat. Nie tak wyobrażałem sobie zakończenie gry w Legii. Pięć lat w Legii to jednak wystarczająco długi okres. Czas odejść. - mówi Jan Mucha, dla którego mecz z GKS-em Bełchatów był ostatnim spotkaniem rozegranym w polskiej Ekstraklasie.

We wtorek były już bramkarz Legii rozpoczyna zgrupowanie słowackiej reprezentacji. Po Mistrzostwach Świata pojedzie na urlop a później dołączy do swojej nowej drużyny, czyli Evertonu. W ubiegłym tygodniu odwiedził Liverpool i odbył nawet trening ze swoją przyszłą drużyną. - Byłem już w Anglii, świetnie mnie przyjęli w Evertonie, nie było żadnych problemów. Bardzo w porządku chłopaki, szczególnie Tim Howard. Trener bramkarzy w tym klubie to jeden z najlepszych specjalistów, ale podobnie jak Artur Boruc i Łukasz Fabiański będę tęsknił za trenerem Dowhaniem - opowiada popularny Muszkin.

Po pobycie na Wyspach bohater Wojskowych mówi, że odkrył nowy świat. - Liga polska i słowacka są bardzo słabe. Nie ma się co oszukiwać. Za Anglią jesteśmy 50 lat z tyłu. Mam nadzieję, że poziom ligi i Legii będzie się podnosił, a to co się dzieje wokół tego klubu się skończy, bo już się to robi śmieszne. Trzeba się obudzić, bo ten piękny stadion po coś powstaje. Mam nadzieję, że za jakiś czas będę mógł przyjść tu z synem i zobaczę normalną atmosferę - mówi bramkarz.

Gra w Legii otworzyła mu jednak drogę do reprezentacji, a ta z kolei pozwoliła mu być dostrzeżonym przez pracowników Evertonu. W Warszawie pozostaną na zawsze wspomnienia Muchy, który jak zapowiedział będzie tu często wracał. - Mogę godzinami mówić co fajnego przeżyłem w Legii. Zachowam tylko i wyłącznie dobre wspomnienia. Na początku miałem trudny okres, bo siedziałem półtora roku na ławce rezerwowych, potem się rozwinąłem i ostatnie lata były już udane. Spełniam swoje marzenie, zawsze chciałem grać w lidze angielskiej. Jadę tam walczyć i mam nadzieję, że mi się uda. Po meczu z Wisłą byłem kilka godzin na kolacji z trenerami Evertonu. Nie będę powtarzał co mi powiedzieli, nie chcę nikogo obrazić. Powiem tylko tyle, że nikt im się nie spodobał ani z Legii ani z Wisły. Mówili, że poziom tego meczu był taki, jak w drugiej dywizji angielskiej. Mnie Everton obserwował w 6 meczach, z czego w 5 w kadrze Słowacji i raz w lidze w meczu z Arką, gdzie miałem do wybicia jedno dośrodkowanie. Wierzę w to, że fajny okres przede mną. Zrobię wszystko żeby mi się udało. - zapowiada Mucha.

Kwestią często poruszaną jest brak następców Muchy. Sam bramkarz odpowiada jednak, że zanim on sam stał się pierwszy golkiperem Legii, taka sama dyskusja rozgorzała w mediach. - Myślę, że Legia spokojnie znajdzie mojego zastępcę. Jak odchodził Fabiański, to też mówiliście, że nie ma kto go zastąpić. Nowi muszą tylko pamiętać, że w Legii dostaje się jedną szansę i jak jej nie wykorzystasz, to odchodzisz - zakończył opuszczający Łazienkowską Mucha.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×