Górale walczą do końca (relacja)

Pół godziny wystarczyło podopiecznym Marcina Brosza by zdobyć trzy celne trafienia. Trzydzieści minut starczyło także, by rozluzować szyki i do końca nerwowo bronić wyniku. Po emocjonującym spotkaniu Górale okazali się lepsi o jedną bramkę od zabierzowskiego Kmity, pokonując drużynę z Małopolski 3:2.

Górale rozpoczęli od mocnego uderzenia, można nawet powiedzieć, że bielszczanie w pierwszych minutach znokautowali Kmitę. Po niespełna 260 sekundach spotkania Damian Świerblewski zagrał piłkę z rzutu rożnego do niepilnowanego na 13. metrze Dariusza Kołodzieja - nie mogło skończyć się inaczej. Najlepszy strzelec ekipy Podbeskidzia mierzonym strzałem w prawy róg bramki Kmity otworzył wynik.

Kibice z Bielska-Białej domagali się kolejnej bramki i takowa nadeszła za minutę. Świetnym kontratakiem popisali się Górale, prawą stroną niczym błyskawica brnął Świerblewski. Pomocnik Górali płaskim strzałem z 15 metrów nie dał najmniejszych szans Tomaszowi Laskowskiemu.

Nokdaun był mocny, jednak nie na tyle, by Kmita położył się na boisku przed piłkarzami z Bielska-Białej. Już w 7. minucie zabierzowianie mieli idealną okazję do wyrównania. Główką dobrze uderzał Piotr Bagnicki, jednak na posterunku stał doświadczony Łukasz Merda.

Trzy minuty po pierwszej okazji Kmity Górale znów bliscy byli zdobycia kolejnej bramki. Świerblewski po raz drugi pokazał się dobrze na prawej stronie, lecz tym razem jego uderzenie instynktownie obronił bramkarz.

Tempo spotkania powoli zwalniało, lecz wszystkich kibiców obudziła 34. minuta, a raczej kolejna bramka zdobyta w owym czasie. Krzysztof Chrapek zagrał idealną piłkę do wychodzącego na czystą pozycję Pawła Żmudzińskiego. Były gracz Górnika Polkowice po profesorsku wykorzystał starcie oko w oko z Laskowskim i Górale prowadzili już 3:0.

Bielszczanie chyba już myśleli, że spotkanie jest już przesądzone, a Kmita dalej walczył z pełną determinacją. W 41. minucie ta waleczność przyniosła skutki. Po dość dużym zamieszaniu pod bramką Merdy najwięcej sprytu wykazał Piotr Bagnicki, który z najbliższej odległości wpakował piłkę do siatki.

Po przerwie obraz gry uległ sporej zmianie. Sytuacji podbramkowych było jak na lekarstwo, Podbeskidzie starało się utrzymywać dwubramkową przewagę. Dopiero w 58. minucie spotkania świetne uderzenie Chrapka mogło zakończyć się kolejną bramką, jednak na drodze piłki do siatki stanęła poprzeczka.

W 62. minucie znów o sobie przypomniał Kołodziej, który po dobrej trójkowej akcji ze Świerblewskim i Chrapkiem uderzył na bramkę zabierzowian. Idealną obroną popisał się jednak Laskowski.

Gorąco w Bielsku-Białej zrobiło się w 70. minucie i to nie za sprawą wiosennej aury. Mariusz Sacha sfaulował Macieja Bębenka w polu karnym i sędzia bez wahania wskazał na "wapno". Pewnym egzekutorem jedenastki został Jan Cios.

Do końca widowiska mogło paść jeszcze kilka goli. Kmita forsował bramkę Górali, bielszczanie natomiast groźnie kontratakowali. Wynik w pełni oddaje przebieg spotkania, bowiem Górale byli o tę jedną bramkę skuteczniejsi i w pełni zasłużenie wygrali mecz. Dwie bramki dla Kmity nie były także dziełem przypadku, można nawet pokusić się o stwierdzenie, że podopieczni Roberta Moskala pokazali najładniejszy futbol spośród ekip goszczących wiosną w Bielsku-Białej.

Podbeskidzie Bielsko-Biała - Kmita Zabierzów 3:2 (3:1)

1:0 - Kołodziej 4'

2:0 - Świerblewski 5'

3:0 - Żmudziński 34'

3:1 - Bagnicki 41'

3:2 - Cios (k.) 71'

Składy:

Podbeskidzie Bielsko-Biała: Merda - Górkiewicz, Szmatiuk, Hirsz, Dancik, Świerblewski (79' Gorszkow), Jarosz, Kołodziej, Żmudziński, Matus (24' Sacha), Chrapek (68' Zaremba).

Kmita Zabierzów: Laskowski - Borovicanin, Cios, Paknys, Szałek, Romuzga, Powroźnik, Gawędzki, Bębenek (78' Fabianowski), Cebula (78' Kurowski), Bagnicki (78' Mladenović).

Żółte kartki: Chrapek (Podbeskidzie) oraz Szałek, Paknys (Kmita).

Czerwona kartka: Paknys /78' - za drugą zółtą/.

Sędzia: Łukasz Śmietanka (Radom).

Widzów: 2500.

Najlepszy piłkarz Podbeskidzia: Paweł Żmudziński.

Najlepszy piłkarz Kmity: Piotr Bagnicki.

Najlepszy piłkarz meczu: Paweł Żmudziński.

Komentarze (0)