Pretendent na deskach - relacja z meczu KSZO - Sandecja

Sandecja Nowy Sącz przyjechała do Ostrowca po trzy punkty, bo tylko zwycięstwo pozwalało podtrzymać nadzieję na wywalczenie awansu do Ekstraklasy. Podopieczni Czesława Jakołcewicza również mieli jasny cel - podtrzymać dobrą passę na własnym obiekcie.

Anna Soboń
Anna Soboń

Spotkanie rozpoczęło się od typowej walki w środku pola, gdzie obie drużyny próbowały narzucić swój styl gry. Mimo braku groźnych akcji, już na początku spotkania bramkarz Sandecji Marek Kozioł dał znak, że nie będzie należał do najmocniejszych punktów zespołu popełniając błędy w prostych sytuacjach, chociażby posyłając piłkę w aut z rzutu wolnego. Piłkarze KSZO o ile potrafili przedostać się pod pole karne rywala, o tyle mieli jednak problem, aby oddać strzał na bramkę Sandecji.

Rywalom ta sztuka przychodziła jakby łatwiej, czego efektem była w 7 minucie gry udana interwencja Michała Wróbla, który wespół z Michałem Stachurskim powstrzymali wychodzącego na czystą pozycję Michała Jonczyka. Po 10 minutach gry szybkie tempo gry spadło, a wciąż jeszcze walczących o awans piłkarzy Sandecji próbował uspakajać bramkarz, pokrzykując "spokojnie, zaraz odpali". Niestety dla piłkarzy z Nowego Sącza - nie odpaliło.

W 16 minucie gry Sandecja wykonywała rzut wolny z okolic pola karnego, po którym dwukrotnie na bramkę uderzał Michał Jonczyk, jednak Michał Wróbel nie dał się zaskoczyć broniąc silne strzały rywala. Dziesięć minut później w polu karnym szybką wymianę piłki pomiędzy piłkarzami Sandecji przerwali obrońcy KSZO, a chwilę później strzał Dariusza Gawęckiego minimalnie minął słupek. W odpowiedzi w pole karne Sanedcji dośrodkował Jakub Cieciura jednak zarówno Adam Cieślińśki jak i Marcin Folc nie sięgnęli piłki zagranej na czwarty metr. Im bliżej było końca pierwszej połowy, tym mocniej podkręcali tempo podopieczni Czesława Jakołcewicza. Efektem tego była między innymi żółta kartka dla Jano Frohlicha, który w 39 minucie tuż przed linią pola karnego wyciął Marcina Folca. Strzał z rzutu wolnego Jarosława Białka był znakiem do przejęcia inicjatywy przez gospodarzy i tak tez się stało. Minutę później wychodząc sam na sam, zbyt mocno wypuścił sobie piłkę Adam Cieśliński i ta padła łupem Marka Kozioła. W 43 minucie filmową akcję przeprowadzili piłkarze KSZO, którzy wymienili między sobą kilka podań, i umieścili piłkę w bramce, jednak asystent sędziego dopatrzył się pozycji spalonej i bramka nie została uznana. W ostatniej minucie gry najpierw bardzo groźnie szarżował Maciej Bębenek jednak został powstrzymany przez obrońców KSZO, a w odpowiedzi obok słupka główkował Marcin Folc. Tym samym pierwsza część meczu zakończyła się bezbramkowym remisem.

Druga odsłona meczu rozpoczęła się szczęśliwie dla gospodarzy. Już w 48 minucie za faul w polu karnym Jano Frohlicha - który miał już na koncie żółty kartonik - sędzia podyktował rzut karny. Poszkodowany Adam Cieśliński sam podszedł do wapna i pewnym strzałem w lewy róg pokonał Marka Kozioła. W 53 minucie przy linii autowej piłkę stracił Petar Borovicanin, przejął ją Jakub Cieciura, podał do Adama Cieślińskiego, który idealnie wyłożył Jarosławowi Wieczorkowi. Strzał pomocnika KSZO zdołał wybronić Kozioł, ale w odpowiednim miejscu ponownie znalazł się Cieciura, który podwyższył wynik spotkania na 2:0. W 55 minucie mogła paść kuriozalna bramka, kiedy to piłka zagrana przez obrońcę odbiła się przed Markiem Koziołem i niewiele zabrakło by wpadła do bramki. Co się odwlecze, to nie uciecze. W 57 minucie z własnej połowy rzut wolny wykonywali ostrowczanie. Do piłki uderzonej przed pole karne próbował dojść trzech piłkarzy Sandecji… w efekcie czego ta trafiła pod nogi Adama Cieślińskiego, który nie wiele się namyślając huknął na bramkę. Marek Kozioł odbił piłkę zbyt lekko i nadbiegający Marcin Folc bez najmniejszych problemów podwyższył na 3:0. Piłkarze KSZO wciąż dążyli do strzelenia kolejnych bramek. Doskonałą okazję zmarnował tuż po wejściu na boisku Jakub Kapsa, który w 72 minucie minimalnie przeniósł piłkę nad poprzeczką. Minutę później potężnie z ok. 25 metrów uderzył Jarosław Białek, jednak Marek Kozioł był na posterunku. W 77 minucie na bardzo dobrą grę KSZO odpowiedzieli piłkarze Sandecji. Z narożnika pola karnego z rzutu wolnego uderzał Dariusz Gawęcki, piłka odbiła się od muru i trafiła pod nogi Marcina Makucha, który dograł ją w pole karne a tam z najbliższej odległości do bramki skierował ją Arkadiusz Aleksander. W końcówce spotkania zespół KSZO cofnął się, jednak trzeci zespół I-ligi nie zdołał już zmienić rezultatu spotkania.

Po bardzo ciekawym meczu, KSZO pokonał Sandecję 3:1 i tym samym zespół z Nowego Sącza już tylko teoretycznie ma szansę na awans do Ekstraklasy.

KSZO Ostrowiec Świętokrzyski - Sandecja Nowy Sącz 3:1 (0:0)

1:0 - Cieśliński (k.) 49'
2:0 - Cieciura 53'
3:0 - Folc 58'
3:1 - Aleksander 77'

Składy:

KSZO Ostrowiec Świętokrzyski: Wróbel - Stachurski, Dybiec, Ciesielski, Matuszczyk, Skórnicki (90' Kajca), Białek, Wieczorek, Cieciura, Cieśliński (83' Żelazowski), Folc (71' Kapsa).

Sandecja Nowy Sącz: Kozioł - Makuch, Fröhlich, Jędrszczyk, Borovicanin (57' Szczepanik), Bębenek, Niane (60' Niane), Urban, Jończyk (66' Hlousek), Gawęcki, Aleksander.

Żółte kartki: Cieśliński (KSZO) oraz Fröhlich, Gawęcki (Sandecja).

Sędzia: Piotr Wasielewski (Kalisz).

Najlepszy piłkarz meczu:

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×