Dariusz Juracki (pomocnik Jaroty): W końcówce zabrakło nam koncentracji, gdyż nie pokryliśmy w polu karnym Andrzeja Rybskiego i stało się. Gdybyśmy zablokowali ostatnie dośrodkowanie, moglibyśmy się cieszyć z końcowego sukcesu. 90 minut udało nam się przetrzymać, ale sam mecz trwał cztery minuty dłużej. Teraz awans i spadek nam nie grożą, ale w każdym meczu gramy o trzy punkty. Mamy swoje problemy, takie jak kontuzje i kartki, ja sam doszedłem teraz do zespołu po trzech spotkaniach pauzy.
Andrzej Rybski (napastnik Zawiszy): Po ostatniej bramce spadł mi kamień z serca, choć byłem pewien, że strzelimy. W końcowych minutach niemal bez przerwy piłka fruwała nad głowami w polu karnym i wreszcie dopięliśmy swego. Sport składa się z wielu okoliczności, które mają wpływ na formę danego zawodnika. Mamy ciągle szansę na awans, ale najpierw patrzmy na swoje wyniki, a dopiero później czekajmy na potknięcia rywali. Popatrzmy na to, co stało się w ostatniej kolejce ekstraklasy.
Czesław Owczarek (trener Jaroty): Co tu można więcej dodać? Wystarczy obejrzeć 94. minutę i to będzie cały komentarz do tego spotkania. Wiedzieliśmy, że gospodarze są bardzo mocni przy stałych fragmentach gry i tutaj popełniliśmy mały błąd, gdyż nikt nie pokrył Andrzeja Rybskiego. Dla nas to już kolejna pechowa przegrana w końcówce, choć duży wpływ ma na to rozgrywanie spotkań co trzy dni. Jest to dla nas zabójstwo. Teraz musimy odbudować się na Elanie Toruń. Czy będziemy dalej drążyć sprawę walkowera z Górnikiem? To był wyraźny błąd i tego zostawić nie można.
Mariusz Kuras (trener Zawiszy): Jarota to bardzo niewygodny rywal. Tak było, kiedy trenowałem również Pogoń Szczecin. Są takie drużyny, które potrafią grać świetnie z danymi przeciwnikami. Taką jest właśnie ekipa z Jarocina. To potwierdziło się teraz, choć mamy trzy punkty po bardzo ciężkiej walce. Wierzę w awans cały czas, bo los znowu dał nam kolejną szansę. Ktoś może gdzieś stracić punkty, na co liczymy. Chciałbym podziękować naszym zawodnikom za walkę. Dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe.