Najlepsze i najgorsze zagrania Orange Ekstraklasy sezonu 2007/2008

Redakcja serwisu SportoweFakty.pl wybrała Najlepsze i najgorsze zagrania Orange Ekstraklasy sezonu 2007/2008. Piłkarzem rozgrywek został Marek Zieńczuk z Wisły Kraków. Natomiast najładniejszą bramkę zdobył Tomasz Hajto z Górnika Zabrze. Najlepszym transferem okazał się Edi Andradina, a najgorszym Piotr Włodarczyk.

Piłkarz sezonu: Marek Zieńczuk (Wisła Kraków). Sezon życia - tak można podsumować grę w Orange Ekstraklasie w ostatnich miesiącach Marka Zieńczuka. Do pewnego momentu pomocnik ten walczył nawet o koronę króla strzelców. Na boisku nie zawsze był widoczny, ale kiedy miał już piłkę przy nodze, to było go trudno zatrzymać. Kilka pięknych bramek, a także asyst zadecydowały m.in. o tym, że to Zieńczuk zasłużył według serwisu SportoweFakty.pl na najlepszego piłkarza sezonu 2007/2008.

Trener sezonu: Maciej Skorża (Wisła Kraków). W poprzednim sezonie Wisła grała tzw. "piach". Niemal ci sami piłkarze pod wodzą Macieja Skorży zdominowali rozgrywki ligowe i już po jesieni było wiadomo, że mistrzem Polski na pewno będzie Wisła. Biała Gwiazda wygrała ligę nie mając sobie równych. Tylko jedna porażka w całym sezonie pokazuje siłę Wisły. Wysoko w tej klasyfikacji jest również Jan Urban, który nie miał łatwego życia w Legii Warszawa i wiosną musiał sięgać po młodych piłkarzy, a mimo to wywalczył wicemistrzostwo.

Bramka sezonu: Tomasz Hajto (Górnik Zabrze). To nie był przypadkowy strzał. Mowa oczywiście o bramce z Polonią Bytom, kiedy Hajto strzałem zza połowy pokonał wysuniętego Michala Peskovicia. Piękny lob zasłużył na miano najpiękniejszej bramki sezonu.

Gafa sezonu: Emilian Dolha (Lech Poznań). Rumun przypieczętował swój nienajlepszy sezon katastrofalną pomyłką w meczu z ŁKS-em Łódź. Dolha będąc święcie przekonanym, że w polu karnym nie ma już żadnego zawodnika rywali, położył sobie piłkę na murawie i wówczas jak z pod ziemi wyrósł Arifovic, który podał do Jovinho, a jego kolega umieścił piłkę w siatce.

Kontrowersja sezonu: Niejasne zasady degradacji za korupcję. Rozpoczęło się już tydzień przed ligą, kiedy Wydział Dyscypliny zdegradował Zagłębie Sosnowiec za ustawianie meczów. Jeszcze rozgrywki nie rozpoczęły się, a już Sosnowiec był minimum w drugiej lidze. Awans do pierwszej wywalczył… dzięki zdegradowaniu innych zespołów z Orange Ekstraklasy. Mimo to, przez cały sezon nie udało się ustalić żadnego systemu karania klubów. Wystarczy wspomnieć, że Arka Gdynia za 27 kupionych meczów dostała niższą karę od Widzewa Łódź (12 meczów), Podbeskidzie Bielsko-Biała za sześć ustawionych spotkań dostało kilka punktów, a Piast Gliwice za jeden mecz aż minus dziesięć punktów. Z kolei Zagłębie Lubin za cztery spotkania wyleciało z ligi. Gdzie tu logika?

Pudło sezonu: Marcin Klatt (ŁKS Łódź). Snajper - o ile można tak go określić - ŁKS-u Łódź minął w meczu z Wisłą Kraków już Mariusza Pawełka, miał przed sobą pustą bramkę i nie wiedząc czemu tak długo zwlekał, że Cleber zabrał mu piłkę. W nagrodę kilka dni później rozwiązano kontrakt z Klattem.

Pechowiec sezonu: Andrzej Niedzielan (Wisła Kraków). Niedzielan wrócił z Holandii do Polski i okazał się na początku sezonu dużym wzmocnieniem Wisły Kraków. Wydawało się, że razem z Pawłem Brożkiem stworzy super duet napastników, lecz w trzecim meczu doznał poważnego urazu kolana. Pauzował kilka miesięcy i wiosną nie zdołał już wrócić do wysokiej formy.

Najlepszy transfer sezonu: Edi Andradina (Kolporter Korona Kielce). Brazylijczyk mimo że nie jest już młodzieniaszkiem, to ma za sobą bardzo udany sezon. Był liderem Korony pod względem asyst oraz bramek (razem z Marcinem Robakiem). Ściągnięcie go latem poprzedniego roku z Pogoni Szczecin okazało się strzałem w dziesiątkę.

Najgorszy transfer sezonu: Piotr Włodarczyk (KGHM Zagłębie Lubin). W przeciwnym kierunku, co Edi, powędrował Włodarczyk. Miał on być wzmocnieniem na wagę Ligi Mistrzów, a okazał się wielkim rozczarowaniem. W Lubinie już myślą, jakby tu się grzecznie pozbyć Włodarczyka, który ma za sobą bardzo nieudany sezon.

Rezerwowy sezonu: Przemysław Pitry (Lech Poznań). Pitry zdobył w lidze pięć goli i wszystkie jako rezerwowy. Najważniejsza była ta w Warszawie, kiedy dała Kolejorzowi zwycięstwo nad Legią. Pitry dodatkowo wszystkie bramki zdobył w ostatnich sześciu minutach.

Odkrycie sezonu: Radosław Majewski (Groclin Grodzisk Wlkp.). Jeszcze rok temu mało kto zdawał sobie sprawę, że Majewski będzie wart latem tego roku 3 miliony euro i być może pojedzie na Euro 2008. Majewski zrobił niesamowite postępy, chociaż również takie uczynił Szymon Pałowski z Zagłębia Lubin. Ostatecznie to Majewski wygrał naszą klasyfikację.

Najbardziej niedoceniany zawodnik sezonu: Jarosław Lato (Groclin Grodzisk Wlkp.). Żelazne płuca Laty przydały się Groclinowi w tym sezonie. Praktycznie cały sezon lewoskrzydłowy Dyskoboli grał na równym, wysokim poziomie. Jednak nigdy nie był w blasku jupiterów i dlatego wygrał tą kategorię.

Rozczarowanie sezonu: Piotr Reiss (Lech Poznań). W poprzednim sezonie Piotr Reiss został królem strzelców, a dodatkowo zapisał na swoim koncie mnóstwo asyst. W tym było już dużo gorzej. Reiss nie tylko stracił skuteczność, ale i miejsce w podstawowym składzie Lecha Poznań. Zdobył w Orange Ekstraklasie w tym sezonie ledwie pięć goli

Mecz sezonu: Ruch Chorzów - Górnik Zabrze. 41 tysięcy widzów i kapitalne widowisko na Stadionie Śląskim. Tak w skórce wyglądał najlepszy zdaniem serwisu SportoweFakty.pl mecz w tym sezonie. Ruch po zaciętym meczu wygrał z Górnikiem Zabrze 3:2, a losy spotkania ważyły się do ostatniego gwizdka sędziego. Sam pojedynek był reklamowany na wiele sposób, choćby na stadionie Realu Madryt.

Powrót sezonu: Jerzy Brzęczek (Górnik Zabrze). Były reprezentant Polski wrócił do rodzimej ligi po dwunastu latach gry w zagranicznych ligach. 37-letni pomocnik okazał się cennym wzmocnieniem Górnika Zabrze, imponował spokojem i doświadczeniem, a także zdobył cztery bramki dla swojego zespołu.

Krzykacz sezonu: Franciszek Smuda (Lech Poznań). Niemal przed każdym ligowym spotkaniem Franciszek Smuda opowiadał dziennikarzom, jak to los uparł się na niego i na jego zespół. Przyczyn zawsze było wiele, jak nie słaby sędzia, na których zwykł narzekać jeszcze przed pierwszym gwizdkiem, to kontuzje piłkarzy. Smuda niemal cały sezon siał teorię spiskową, więc w nagrodę wygrał tą kategorię.

Stadion sezonu: Lech Poznań. Stadion Lech Poznań może być wzorem dla wielu innych klubów. Świetnie zorganizowany doping, oprawy i cała otoczka sprawiła, że to właśnie na Bułgarskiej oglądało się najlepsze mecze. Dodatkowo piłkarze Kolejorza grali bardzo efektownie, co stwarzało niezapomniane widowisko.

Ruina sezonu: Stadion ŁKS-u Łódź. Na drugim biegunie, co stadion Lecha jest obiekt w Łodzi. Stadion przy al. Unii jest beznadziejny, a przechodząc przez halę na trybunę prasową lub inne sektory trzeba uważać, by nie zostać oblanym wodą, bowiem przecieka dach. Poza tym w ciągu sezonu zamknięto pół trybuny, bo sektor ten stwarzał niebezpieczeństwo dla kibiców… Poniszczone krzesełka, a schody zamieniły się w gruz. Oprócz tego brakuje wiele krzesełek - to krajobraz stadionu ŁKS-u. Jednym słowem katastrofa i nic dziwnego, że najprawdopodobniej w przyszłym sezonie ŁKS będzie grał swoje mecze w Bełchatowie.

Największy postęp sezonu: Tomasz Zahorski (Górnik Zabrze). Jeszcze niedawno był to zwykły ligowy rzemieślnik. Sensacją było powołanie Zahorskiego przez Leo Beenhakkera do reprezentacji Polski. Od tamtego czasu piłkarz ten zrobił i robi kolosalne postępy. Dzisiaj jest pewniakiem do wyjazdu na Euro! Kto by przypuszczał, że w rok można zrobić takie postępy?! Chyba sam Zahorski nawet o tym nie śnił.

Najdziwniejsza decyzja: Zatrudnienie Janusza Wójcika. To była zupełnie nietrafiona decyzja działaczy Widzewa Łódź. Ratownikiem drużyny miał zostać Janusz Wójcik, ale jedynie skompromitował się na stanowisku trenera, a dodatkowo zasłużony klub zagra teraz w trzeciej lidze…

Odważniacy sezonu: Canal+ i Ekstraklasa SA. Stacja telewizyjna Canal+ oraz włodarze Ekstraklasy SA. zdecydowali się wziąć problem korupcji na własne barki. Nikt wcześniej nie miał odwagi powiedzieć stop karaniu klubów degradacjami, które obniżając prestiż ligi. Canal+ i Ekstraklasa SA. to zrobiły, jednak największym "sprawiedliwym" w tym momencie okazał się PZPN i degradacji mamy ciąg dalszy.

Kartkowicz sezonu: Jacek Banaszyński (Jagiellonia Białystok). Trzy czerwone kartki oraz siedem żółtych - to dorobek bramkarza z Białegostoku. Jest to chyba rekord ligi, jeśli chodzi o pozycję golkipera. Banaszczyński łapał kartki w bardzo głupi sposób i może mieć pretensje tylko do siebie.

Uścisk sezonu: Janusz "Boa" Białek (Odra Wodzisław). Gorąco było w szatni Odry Wodzisław podczas meczu z Lechem Poznań. Trener gości Janusz Białek "serdecznie uścisnął" Jakuba Białka, a po spotkaniu Białek powędrował na miesięczne zwolnienie lekarskie, natomiast Biskup do Młodej Ekstraklasy.

Spiker sezonu: spiker Cracovii. Nie raz, nie dwa spiker Cracovii rozśmieszał kibiców na stadionie przy ulicy Kałuży. Jego zabawne teksty można było słychać najczęściej podczas, kiedy fani Pasów "pozdrawiali" kibiców drużyny przeciwnej.

Liczba sezonu: 41000. Tyle właśnie widzów oglądało derby śląska pomiędzy Ruchem Chorzów, a Górnikiem Zabrze. Długo trzeba było czekać na taką frekwencję i być może długo jeszcze przyjdzie nam poczekać na powtórzenie tego wyczynu.

Cwaniak sezonu: Paweł Brożek (Wisła Kraków). Cała sytuacja miała miejsce w drugiej połowie meczu Legia Warszawa - Wisła Kraków. Sędzia podyktował rzut karny dla gości, ale bardzo ucierpiał przy nim bramkarz Legii Warszawa Jan Mucha. Biała Gwiazda przegrywała 0:2, a Brożek chciał zachować się po cwaniacku - wykorzystać fakt, że Mucha niezbyt dobrze orientuje, co się dzieje na boisku, uderzył podcinką w środek bramki, gdzie czekał już słowacki bramkarz i złapał piłeczkę do "koszyczka".

Życzenie sezonu: Kibic Ruchu w stronę sędziego. Gdy arbiter nie podyktował ewidentnego karnego dla gospodarzy, zdenerwowanego fan Niebieskich rzucił w stronę sędziego: "Żeby Twoja teściowa żyła sto lat!". Amen.

Decyzja sezonu: piłkarze Cracovii. Zawodnicy Pasów zaproponowali Stefanowi Majewskiemu zmianę ustawienia z 3-5-2 na 4-4-2. Trener Cracovii posłuchał się i Pasy wiosną grały naprawdę dobrze.

Wypowiedź sezonu: Radosław Kałużny (Jagiellonia Białystok). - Ostatni raz temu stałem w bramce piętnaście lat temu. Wrażenia mam zaje....., 0:3 w plecy! Nie ma co wspominać. Leje nas każdy kto chce, także do końca ligi będzie bardzo ciężko. Trzeci tydzień bierzemy się w garść, dalej nie ma efektów. Szkoda tych kibiców, którzy jeżdżą za nami, a my po raz kolejny kur.. przegrywamy.

Konflikt sezonu: kibice Legii - działacze Legii. Kibice Legii obarczają działaczy, a działacze fanów. Kto na tym cierpi? Piłkarze, którzy na Łazienkowskiej nie mogą liczyć na wsparcie kibiców z tzw. Żylety. Konflikt jest tak głęboki, że nie wiadomo, kiedy zakończy się. Jednak "Nie ma Legii bez Żylety" i coś w tym jest…

Komentarze (0)