Trauma Gieksy nadal trwa - relacja ze spotkania GKS Katowice - Sandecja Nowy Sącz

Gieksa zmarnowała kolejną okazję do przerwania fatalnej serii porażek z rzędu. Tym razem drużyna ze stolicy Górnego Śląska uległa na własnym stadionie Sandecji Nowy Sącz 0:1 (0:0) czym przedłużyła do pięciu niechlubną passę porażek. Z kolei nowosądeczanie pokazali w tym meczu charakter, będąc drużyną prowadzącą grę i przy odrobinie szczęścia mecz mógł zakończyć się ich znacznie okazalszym triumfem.

Spotkanie GKS-u z Sandecją było meczem z kategorii tych, w których remis nie zadowalał nikogo. Obie drużyny notowały bowiem ostatnimi czasy passy meczów bez zwycięstwa i za wszelką cenę chciały sięgnąć w końcu po komplet punktów. Po obu drużynach było widać determinację i ambicję. Po kwadransie gry bliscy objęcia prowadzenia byli goście. Marcin Stefanik zagraniem z prawego skrzydła jak na tacy wyłożył piłkę Grzegorzowi Kmiecikowi, ale ten był o krok spóźniony i zamiast w dogodnej sytuacji wpakować futbolówkę do siatki nie zdołał nawet w nią trafić. Dwie minuty później znów w roli głównej był Stefanik, który silnym strzałem z dystansu próbował zaskoczyć golkipera gospodarzy, ale Jacek Gorczyca był na posterunku.

Strzały z dystansu były dla Sandecji jedyną okazją by stworzyć zagrożenie pod bramką Gieksy. Katowiczanie zagrali bowiem cofnięci do defensywy, szukając okazji do kontrataku. Tych mieli jednak jak na lekarstwo i na dobrą metę dopiero w 39. minucie gry zagrozili bramce gości. Wówczas z piłką prawym skrzydłem popędził Mateusz Sroka i dośrodkował futbolówkę wprost na głowę Remigiusza Malickiego. Strzał młodego napastnika Gieksy bez problemów obronił jednak Marek Kozioł. W końcówce pierwszej połowy golkiper gości musiał interweniować jeszcze raz piąstkując piłkę poza pole karne po dośrodkowaniu Piotra Plewni z rzutu wolnego.

Zaraz po przerwie katowiczanie wzięli się do roboty. W ciągu pięciu minut Bartłomiej Dudzic trzykrotnie zmusił do wysiłku bramkarza nowosądeckiej drużyny. Kunsztem bramkarskim Kozioł popisał się w 53. minucie gry, kiedy w świetnym stylu obronił strzał napastnika gospodarzy z ok. 15 metrów. Potem znów inicjatywę przejęła Sandecja, która w 61. minucie powinna objąć prowadzenie. Wówczas po świetnym zagraniu Rudolfa Urbana z piłką na 6. metrze od bramki Gorczycy znalazł się Kmiecik, ale w ostatniej chwili piłkę spod nóg gotowego do oddania strzału napastnika nowosądeczan wygarnął wracający Adrian Napierała.

Sytuacja ta dodała jednak atakom gości pewności siebie i w 74. minucie gry ci znów byli o włos otwarcia wyniku spotkania. Wówczas na strzał z dystansu z ok. 30 metrów zdecydował się Niane Tidiane, a potężnie bita piłka zatrzymała się na poprzeczce bramki Gieksy. Brzdęk poprzeczki obudził katowiczan, którzy trzy minuty później groźnie skontrowali Sandecję, ale w końcowej fazie akcji o kilkanaście centymetrów pomylił się Plewnia, który w dogodnej sytuacji posłał piłkę tuż obok lewego słupka bramki Kozioła. W 84. minucie gry Sandecja objęła zasłużone zresztą prowadzenie. Po zagraniu ze środka pola w sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Maciej Bębenek i nie pomylił się pewnie trafiając do siatki.

Na minutę przed upływem regulaminowego czas gry Gieksa stworzyła sobie wymarzoną wręcz sytuację do wyrównania. Wówczas oko w oko z Koziołem stanął Dudzic, ale golkiper gości w kapitalnym stylu zatrzymał szarżę napastnika gospodarzy zażegnując niebezpieczeństwo. Po końcowym gwizdku sędziego mimo porażki katowiczanie mogli się cieszyć. Dzięki porażce Wisły Płock Gieksa na kolejkę przed końcem ma bowiem cztery punkty przewagi nad strefą spadkową. Z kolei entuzjazm Sandecji był umiarkowany. - Wygraliśmy mecz i zapewniliśmy sobie trzecie miejsce na zakończenie sezonu. Nie da się jednak ukryć, że odczuwamy spory niedosyt, bo mieliśmy nadzieję, że w Ząbkach Dolcan jednak pokusi się o niespodziankę i pokona Górnika. Wtedy w ostatniej kolejce zagralibyśmy o awans. Szkoda wielka - mówił strzelec jedynej bramki dla nowosądeczan, Maciej Bębenek.

GKS Katowice - Sandecja Nowy Sącz 0:1 (0:0)

0:1 - Bębenek 84'

Składy:

GKS Katowice: Gorczyca - Sroka, Uszalewski, Napierała, Niechciał, Hołota, G. Nowak (77' Ryś), Wijas (67' Małkowski), Plewnia, Malicki, Dudzic.

Sandecja Nowy Sącz: Kozioł - Makuch, Berliński, Frohlich, Choruzi (46' Borovicanin), Bębenek, Urban, Stefanik, Jonczyk (73' Hlousek), Gawęcki, Kmiecik (64' Niane).

Żółte kartki: Gawęcki, Frohlich (Sandecja).

Sędzia: Piotr Wasilewski (Kalisz).

Widzów: 3000.

Źródło artykułu: