Tymczasem działacze poznańskiego klubu odkładali finalizację rozmów z przedstawicielami Borussii. Nieoficjalnie mówi się, że ze względu na zapis w kontrakcie Lewandowskiego, który zastrzega, że w przypadku transferu w tym okienku transferowym, część otrzymanej od nowego klubu pieniędzy będzie musiało trafić do piłkarza i jego agenta, Cezarego Kucharskiego. Lech chciałby, żeby piłkarz i menedżer zrzekli się tej kwoty lub Borussia zapłaciła odpowiednio więcej.
Przedłużające się negocjacje wykorzystać chce Blackburn Rovers, które złożyło w ostatnich dniach najkorzystniejszą ofertę kupna "Lewego".
- Irytują mnie biznesowe zwyczaje Polaków. W pewnym momencie osiągnęliśmy jasne porozumienie z Poznaniakami. Lech wiedział, że istnieją jeszcze inne umowy z zawodnikiem i jego agentem. Zaakceptowali to, one są podpisane, a teraz dla nich ich nagle nie ma - denerwuje się menedżer Borussii, Michael Zorc, który prowadził negocjacje z poznańskim klubem. Jednocześnie ma nadzieję, że sprawa transferu Lewandowskiego znajdzie pomyślny dla Borussii finał: - Zawodnik jasno się określił, że chce do nas przyjść. Wierzę, że nadal tak jest.