Dylemat Soboty: Może Górnik, a może jednak Śląsk?

Meczem z GKS-em Katowice napastnik MKS-u Kluczbork, Waldemar Sobota pożegnał się z miejscową publicznością. Najskuteczniejszemu strzelcowi kluczborskiej drużyny w czerwcu wygasa kontrakt wiążący go z klubem z ulicy Sportowej i będzie mógł zmienić pracodawcę.

Ofert dla niego nie brakuje, a główna batalia toczy się pomiędzy Górnikiem Zabrze a Śląskiem Wrocław.

Jeszcze rok temu o Waldemarze Sobocie mało kto słyszał. Filigranowy napastnik reprezentował barwy II-ligowca z Kluczborka, który awansował na zaplecze ekstraklasy po udanej rywalizacji z Miedzią Legnica. Z meczu na mecz "Waldek" stawał się jednak objawieniem pierwszoligowych boisk. Był czołową postacią nieźle spisującej się drużyny z Opolszczyzny i jej najskuteczniejszym strzelcem, strzelając w debiutanckim sezonie na pierwszoligowym froncie 10 bramek. Dwa z tych trafień Sobota zaaplikował bramkarzowi Górnika i po tym meczu wpadł w oko zabrzańskim działaczom.

Wcześniej był już obserwowany przez kluby ekstraklasy m.in. Śląsk Wrocław. Oba kluby złożyły ostatnimi czasy Sobocie ofertę kontraktu, czego sam zawodnik zresztą nie ukrywa. - Rzeczywiście Górnik i Śląsk złożyły mi ofertę. Ja jednak mam czas i spokojnie czekam na rozwój wypadków - tłumaczy napastnik drużyny z Kluczborka. Górnik to jeden z najbardziej utytułowanych polskich klubów, który po rocznej banicji powrócił w szeregi ekstraklasy. Śląsk z kolei po wejściu Zygmunta Solorza ma mocarstwowe plany budowy drużyny na miarę walki o mistrzostwo Polski.

Sobota jak na razie nie podjął jeszcze decyzji gdzie zagra w przyszłym sezonie. Pewne jest jedynie to, że będzie to klub ekstraklasy. - Może zagram w Górniku a może jednak w Śląsku. Tego tak naprawdę sam jeszcze nie wiem. Szanse oceniam pół na pół - powiedział 23-letni zawodnik. Wydaje się, że w chwili obecnej bardziej zdeterminowani do tego by pozyskać Sobotę są zabrzanie, którzy po awansie muszą solidnie wzmocnić kadrę i rywalizację w drużynie. Młody zawodnik doskonale radzi sobie zarówno w linii ataku, jak i w środku czy na bokach pomocy. Byłby dla Górnika graczem na miarę złota.

Śląsk jednak tez nie odpuszcza i liczy, że w przyszłym sezonie uzdolniony gracz zdecyduje się na grę właśnie przy Oporowskiej. Po przyzwoitej jesieni wiosną podopieczni Ryszarda Tarasiewicza zaprezentowali się dramatycznie słabo i w końcówce sezonu widmo degradacji zajrzało im w oczy. Ostatecznie wrocławianom udało się uciec spod topora, ale sytuacja ta sprawiła, że przy Oporowskiej zapaliła się czerwona lampka alarmowa. - Drużyna musi zostać wzmocniona żeby móc w przyszłym sezonie walczyć o wysokie cele - podkreśla szkoleniowiec Śląska.

Komentarze (0)