W poniedziałek Marek Chojnacki spotkał się z prezesem klubu Pawłem Hytrym i przedstawił mu dwie listy. Na pierwszej znalazły się nazwiska piłkarzy, z którymi chce się rozstać, na drugiej zawodników, którzy mieliby wzmocnić drużynę. - Rewolucji kadrowej nie będzie - zapewnia trener Zagłębia. - Trzon drużyny pozostanie ten sam, poszukamy za to wzmocnień na konkretne pozycje: lewego obrońcy, bocznego pomocnika, a przede wszystkim napastnika, bo nie ukrywam, że chcę grać systemem z dwoma napastnikami.
Tym samym Chojnacki dementuje plotki, które mówiły o tym, że w efekcie trudnej sytuacji finansowo - organizacyjnej klubu, mógłby zrezygnować z funkcji trenera: - Jestem zdeterminowany, by wypełnić kontrakt. Sprawy finansowe są ważne, ale nie najważniejsze. Zresztą niewiele jest w Polsce klubów, które nie miałyby podobnych problemów. Jestem przyzwyczajony do trudnych warunków, istotne jest to, że Zagłębie posiada bazę, pozwalającą na dobrą pracę z drużyną - przekonuje.
Kontrakt z drużyną rozwiązał pomocnik Krzysztof Bodziony. Mimo, że był na liście piłkarzy, których Chojnacki nie widział w składzie, to inicjatywa odejścia z Zagłębia wyszła ze strony samego zawodnika. - Chcemy przede wszystkim pożegnać się z piłkarzami, którzy w poprzednim sezonie nie potrafili wywalczyć sobie miejsca w składzie - mówi Chojnacki.
Trener Zagłębia nie chce na razie zdradzić nazwisk piłkarzy, mających wzmocnić drużynę. - Nie jesteśmy klubem, który może zaoferować dowolną sumę za konkretnego gracza, a zainteresowane tymi piłkarzami są z pewnością inne zespoły. Chcemy podejść do całej sprawy taktycznie - wyjaśnia trener, zapewniając jednocześnie, że są to zawodnicy tej klasy, że nie wymagają sprawdzania w meczach kontrolnych.
Mimo to, kilku piłkarzy przyjedzie również na testy. Sprawdzeniu ich przydatności dla zespołu posłuży planowany na 30. czerwca sparing z Cracovią. - Cieszę się, że będzie możliwość zmierzenia się z tak wymagającym rywalem na tym etapie przygotowań. Umówiliśmy się już z trenerem Ulatowskim, że mecz zostanie rozegrany na dłuższym dystansie czasowym, by można było spokojnie przyjrzeć się testowanym zawodnikom - podkreśla Chojnacki.