Spore wyzwanie logistyczne czeka działaczy Ruchu Chorzów. W I rundzie eliminacji do Ligi Europejskiej Niebiescy zmierzą się w dwumeczu z Szachtiorem Karaganda. Przy Cichej spokojnie oczekiwano na wyniki losowania. W Chorzowie miano nadzieję, że uda się uniknąć dalekich wyjazdów. W Nyonie okazało się jednak, że Niebieskich czeka daleka wyprawa. - Od momentu informacji o wynikach losowania rozpoczęła się akcja: Karaganda. Wiemy, że to jest daleko. Szukamy opcji, aby sprawnie dojechać na mecz, ale również i szybko z niego powrócić - przyznaje dyrektor Niebieskich Mirosław Mosór. - Rozważamy opcję czarteru - dodaje członek Rady Nadzorczej Janusz Paterman.
Nie lamentuje z powodu dalekiej wyprawy trener chorzowian Waldemar Fornalik. - Na przykład z meczu w Gdańsku wracamy do domu osiem godzin - zauważa. - Nie znam tego zespołu. Mierzyliśmy się w sparingu z inną drużyną z tego kraju podczas zimowego zgrupowania w Turcji (Toboł Konstanaj - dop. red.). Te drużyny grają na pograniczu faulu. Dochodziło do ostrych spięć. Mecze z zespołami z tego regionu nie są łatwe. Są tam wpompowane duże pieniądze - ocenia pucharowego rywala Fornalik, który żałował, że podczas losowania nie było przedstawiciela drużyny z Kazachstanu. - Nie mogliśmy się wymienić naszymi meczami - stwierdza.
Nie wiadomo jeszcze czy spotkania z Szachtiorem będą transmitowane przez telewizję. Pewne jest natomiast, że działacze rozszerzyli umowę z firmą Tauron o pojedynki w europejskich pucharach. Natomiast na plecach koszulek piłkarzy Niebieskich ma pojawić się w rozgrywkach w Europie nazwa Centrozapu.
Do pierwszego meczu Niebiescy powinni przystąpić wzmocnieni kilkoma piłkarzami. Jeszcze w poniedziałek w klubie ma się pojawić piłkarz, który zasili zespół. Działacze nie chcieli zdradzić kto to będzie, ale można przypuszczać, że chodzi o następcę Grzegorza Barana. W najbliższych dniach powinna również zostać podpisana umowa z Grzegorzem Bronowickim. Po sparingach zapadnie decyzja czy przy Cichej pozostanie Lukas Tesak.