Szczecin i Bielsko-Biała. Morze i góry, północ i południe. Kontrastów między Podbeskidziem i Pogonią można zliczyć co najmniej kilka. - Oba kluby bardzo się różnią. W Szczecinie było przyjemnie, ale ten epizod w mojej przygodzie z piłką już się skończył. Teraz gram dla Podbeskidzia i zrobię wszystko, żeby to nasza drużyna była na topie. Pogoń niech sobie żyje swoim życiem - mówi Piotr Koman.
Powracający z wypożyczenia pomocnik nie ma zagwarantowanego miejsca w pierwszym składzie. Świadczy o tym liczba dwunastu zawodników powołanych na zgrupowanie Podbeskidzia. - Konkurencja może być tylko plusem dla drużyny. Nie boję się tego - zapowiada 25-letni pomocnik.
Piotr Koman zapowiada ostrą walkę o miejsce w składzie
Kibice z Bielska-Białej zapamiętali Piotra Komana głównie dzięki przepięknemu uderzeniu, które w 2004 roku zapewniło Podbeskidziu historyczne zwycięstwo nad Górnikiem Zabrze w rozgrywkach Pucharu Polski. W tym roku pomocnik był bliski zdobycia tego trofeum z ekipą Portowców. Czy zatem Piotr Koman posiada patent na rozgrywki Pucharu Polski? - Akurat w finale Pucharu Polski nie zagrałem ani jednej minuty, ale takiego spotkania, jak i całej jego otoczki nie zapomnę do końca życia. Pamiętam również tą bramkę z Górnikiem, ale to było bardzo dawno temu - uśmiecha się zawodnik Podbeskidzia.
Choć minęło półtora roku, Piotr Koman nie miał problemów z przyzwyczajeniem się do górskiego powietrza. - Jak odchodziłem z Podbeskidzia, to wielu moich dzisiejszych kolegów już grało w Bielsku-Białej, więc nie miałem problemów z ponowną aklimatyzacją. Atmosfera w drużynie jest bardzo dobra. Oby tak dalej - kończy utalentowany pomocnik.