Upalna pogoda, w jakiej przyszło Lechitom rozgrywać swój pierwszy tegoroczny mecz w europejskich pucharach, 3-godzinna różnica czasu w porównaniu do naszego kraju, a także brak kontuzjowanego Manuela Arboledy, z pewnością nie ułatwiały mistrzom Polski zadania, jakim było zdobycie w Baku przewagi, która pozwoliłaby na spokojny rewanżowy pojedynek za tydzień w Poznaniu.
Pierwsze fragmenty tego spotkania potwierdzały, że dwumecz z zespołem z Azerbejdżanu nie będzie dla "Kolejorza" spacerkiem. Co prawda groźniejsze akcje przeprowadzali goście, jednak Lechici oddali nieco inicjatywę i delikatną optyczną przewagę posiadali piłkarze Interu.
W 4. minucie poznaniacy przeprowadzili pierwszą akcję, ale piłki w polu karnym rywala nie opanował Sergei Kriwiec i lepszy okazał się bramkarz gospodarzy - Giorgi Lomaia. Kilka minut później golkiper z Baku ponownie musiał się wykazać po składnej kontrze Semira Stilicia i Artura Wichniarka. Po strzale tego ostatniego, mieliśmy jednak tylko rzut rożny.
Z upływem czasu Lech uzyskiwał przewagę, ale nie potrafił zagrozić Lomai. Dopiero tuż przed przerwą niemal na linii pola karnego faulowany był Wichniarek. Do piłki podszedł Sławomir Peszko, jednak uderzył bardzo niecelnie.
Bramka padła dopiero kilka chwil po rozpoczęciu drugiej połowy. Akcję Lecha poprowadził lewą stroną Stilić, obrońcy Interu nie upilnowali Wichniarka, który otrzymał piłkę w polu karnym i delikatnie skierował ją do bramki gospodarzy. Gol Lecha podciął skrzydła graczom z Azerbejdżanu, a mistrzowie Polski próbowali pójść za ciosem. Groźnie z dystansu uderzali Tomasz Bandrowski, Marcin Kikut i Wichniarek, jednak albo były to strzały niecelne, albo na posterunku był Lomaia.
Gdy wydawało się, że kolejne bramki dla Lecha są kwestią czasu, Polacy zupełnie niepotrzebnie oddali rywalom inicjatywę i cofnęli się, narażając się na groźne ataki gospodarzy. Dwukrotnie gorąco było pod bramką Krzysztofa Kotorowskiego po rzutach wolnych, a pokonać golkipera Lecha próbował również Robertas Poskus.
Ostatecznie udało się dowieźć prowadzenie do końcowego gwizdka arbitra ze Szwajcarii - Saschy Kevera i choć gra Lecha nie zachwycała, to można się cieszyć z udanego rozpoczęcia przez mistrza Polski rywalizacji w eliminacjach do Champions League i z optymizmem czekać na kolejne spotkania.
Inter Baku - Lech Poznań 0:1 (0:0)
0:1 - Wichniarek 47'
Składy:
Inter Baku: Lomaia - Zhelev, Kruglov (52' Hajijev), Mzhavanadze, Kandelaki, Chertoganov, Levin, Zlatinov, Chervenka, Odinadze (82' Dashdemirov), Poskus (83' Karlsons).
Lech Poznań: Kotorowski - Kikut, Wojtkowiak, Bosacki, Gancarczyk, Peszko (90+1' Wilk), Injac, Bandrowski, Kriwiec, Stilić (64' Kiełb), Wichniarek (71' Mikołajczak).
Żółte kartki: Levin, Hajijev (Inter) oraz Kikut, Gancarczyk (Lech).
Sędzia: Sascha Kever (Szwajcaria).
Widzów: 6000.