W czwartkowym meczu sparingowym ze Zniczem Pruszków sztab szkoleniowy łęczyńskiej drużyny testował dwóch zawodników - Ivana Ninkova i Jacka Magdzińskiego. 19-letni Serb rozegrał zaledwie 45 minut. - Chłopak miał bardzo duże chęci, ale sam powiedział w przerwie, że nie czuje się na siłach. Może jednak uznał, że nie będzie tutaj pasował. To plus dla niego, że jest samokrytyka - ocenia trener Mirosław Jabłoński. - Jak jest okazja, żeby się sprawdzić to czemu nie? Ja na jego miejscu też chciałbym się sprawdzić w dobrym zespole. Nie widzę w tym nic złego - dodaje.
Z kolei przez godzinę na boisku przebywał Magdziński. 24-letni napastnik był bardzo aktywny, nawet strzelił bramkę, ale szkoleniowiec ocenia go dosyć sceptycznie. - Raczej szukam napastnika innego typu. Bardziej, jak Nildo, grającego lepiej tyłem do bramki - argumentuje.
W linii ataku trener Jabłoński ma ograniczone pole manewru. Brazylijczyk Nildo wciąż powraca do optymalnej formy. - On nie będzie przygotowany na ligę na 100 procent. Nie ma na to szans po czteromiesięcznej przerwie - nie ukrywa szkoleniowiec.
Niewykluczone, że w Górniku jeszcze pojawią się testowani piłkarze. Klub nie może pozwolić sobie na płacenie za transfery, więc w grę wchodzą jedynie wypożyczenia lub zawodnicy z kartą na ręku. - Nie mamy scoutingu, bo jest to kosztowne. Na to na pewno przyjdzie czas, jeżeli będziemy chcieli grać na naprawdę wysokim poziomie. W tej chwili mamy ograniczone możliwości. Szukamy troszeczkę po omacku. Mamy sygnały o utalentowanych zawodnikach. Musimy ich sprawdzać, dawać im szansę. Chociażby po to, żeby mieć pogląd, jaki to jest poziom i później monitorować tych zawodników - analizuje trener Jabłoński.