Rewanż za ligę - relacja z meczu sparingowego Górnik Łęczna - Sandecja Nowy Sącz

Rywalizacja I-ligowców długo nie powalała na kolana. Częściej w okolice bramki przeciwnika przedostawali się gospodarze, ale prowadzenie objęli dopiero w 73. minucie. Wkrótce dołożyli kolejną bramkę, na co Sandecja nie potrafiła odpowiedzieć choćby jednym golem.

Mecze wyrównanych przeciwników często nie obfitują w efektowne zagrania czy niezwykłe strzały i potwierdziło się to w Łęcznej. Zarówno Górnik, jak i Sandecja prezentowały za to dobrą organizację gry. Już w 15. minucie zielono-czarni rozmontowali defensywę gości i Kamil Stachyra skierował piłkę do siatki, lecz sędzia zasygnalizował pozycję spaloną.

W nowosądeckiej drużynie zabrakło reżysera gry - Rudolfa Urbana, który z wysokości trybun analizował realizację taktyki przez swoją drużynę. Miejsce Słowaka zajął Arkadiusz Serafin, a po przerwie pojawił się Sebastian Szczepański. Obaj 17-latkowie udowodnili, że sztab szkoleniowy będzie miał z nich pociechę.

Oba zespoły potraktowały ten mecz pod kątem ligi i żaden z trenerów nie wymienił całej jedenastki. Mniej roszad dokonał Dariusz Wójtowicz, ale liczne zmiany, w tym powrotne w zespole Górnika były spowodowane kontuzjami.

Dopiero w 73. minucie gospodarze przełamali strzelecką niemoc, choć wcześniej mieli kilka wręcz wymarzonych sytuacji. Z rzutu wolnego kopnął Krzysztof Kazimierczak, piłka odbiła się od jednego z obrońców, zmieniła tor lotu i zaskoczyła Marka Kozła.

Wieczorny chłód i strata gola ożywiły Sandecję, która ruszyła do przodu i... nadziała się na kontrę. Radosław Bartoszewicz dobrym podaniem obsłużył Adriana Paluchowskiego. Ten stanął oko w oko z golkiperem i odegrał do Sławomira Nazaruka. Doświadczony zawodnik może mówić o ogromnym pechu. Co prawda, wślizgiem skierował futbolówkę do pustej bramki... nabawiając się przy tym urazu kostki.

Z tego samego powodu do końcowego gwizdka sędziego nie dotrwała opoka defensywy Sandecji - Jano Frohlich. Arbiter sporo przedłużył mecz, kibice żartowali, że zakończy grę, kiedy goście strzelą bramkę. Nie potwierdziło się to i po siedmiu doliczonych minutach Jacek Walczyński zagwizdał po raz ostatni.

- Jestem zadowolony, ale chodzi nie tylko o wynik, też o naszą grę. Było parę akcji, które powinny zakończyć się bramkami. Można być niezadowolonym tylko z tego, że nie padły po nich gole. Przeciwnik postawił bardzo trudne warunki i tak również będzie nam się grało w lidze - ocenia Mirosław Jabłoński

- To był bardzo wartościowy sparing, na przepięknym boisku, w drugiej połowie już o dobrej porze. Spotkały się dwa wyrównane zespoły. Co chciałem zobaczyć, to zobaczyłem i jestem z tego zadowolony - podsumowuje trener Wójtowicz.

Górnik Łęczna - Sandecja Nowy Sącz 2:0 (0:0)

1:0 - Kazimierczak 73'

2:0 - Nazaruk 85'

Składy:

Górnik Łęczna: Prusak (46' Giertl) - Kazimierczak (81' Żukowski), Bartkowiak, Magdoń, Bożkow (60' Czigladze) - Stachyra (70' Zuber), Nikitović, Sołdecki (70' Bartoszewicz), Miloseski (60' Niżnik), Paluchowski (60' Nazaruk (88' Stachyra)) - Nildo (81' Paluchowski).

Sandecja Nowy Sącz: Różalski (46' Kozioł) - Borovicanin, Kulpaka, Frohlich (90' Midzierski), Makuch - Eismann, Niane (46' Berliński), Serafin (46' Szczepański), Gawęcki, Kukol (68' Hlousek) - Aleksander (60' Bagnicki).

Sędzia: Jacek Walczyński (Lublin).

Widzów: 500.

Źródło artykułu: