- Rzeczywiście, dokumentów nadal nie ma u nas w klubie - przyznaje serwisowi SportoweFakty.pl Jan Wierzbicki, rzecznik prasowy Zagłębia Lubin. - Nie wiemy też, kiedy można się ich spodziewać - rozkłada bezradnie ręce.
Zagłębie nie zgadza się z wyrokiem, który orzekł Wydział Dyscypliny, ponieważ uważa, że kara degradacji za cztery "ustawione" mecze jest zbyt wysoka oraz stawia Miedziowych w tym samym rzędzie co choćby Arką Gdynia, która za kilkadziesiąt kupionych spotkań dostała niemal identyczną karę.
- Nie zgadzamy się z decyzją Wydziału Dyscypliny, która mówi o degradacji Zagłębia Lubin do klasy niższej. Uważamy, że jest to wyrok niesprawiedliwy, bo w klubie nie działał żaden mechanizm korupcyjny, a udokumentowane cztery spotkania, to jest to tak naprawdę pojedynczy incydent. Trudno jest przecież degradować zespół, który ma udowodnione kupione cztery mecze. Jeszcze raz podkreślam - nie było żadnego mechanizmu korupcyjnego działającego w klubie - przyznał Wierzbicki.
Dokumenty z Wydziały Dyscypliny dotrą zapewne w tym tygodniu, a wówczas Zagłębie będzie miało 14 dni, aby odwołać się do Trybunału Piłkarskiego. Miedziowi liczą, że tak jak poprzednio, Trybunał anuluje bądź też zmieni decyzję Wydziału Dyscypliny.