Po meczu trener Celtiku był rozczarowany, że jego zespół stracił gole po stałych fragmentach gry. Miał także pretensje do arbitra o podyktowanie kontrowersyjnego rzutu karnego. - Ki Sung-Yueng miał ręce przy sobie, nie wykonał ruchu w kierunku piłki. Sędzia podjął w tym meczu kilka dziwnych decyzji - powiedział Lennon.
Mimo wysokiej porażki nie traci jednak nadziei i zapowiada, że jego podopiecznych stać na awans do kolejnej rundy rozgrywek. Atutem Celtiku będzie z pewnością własne boisko.
- Ktoś może pomyśleć, że to już koniec, ale nie my. Dobrze gramy na własnym stadionie, nie po raz pierwszy musimy odrabiać straty i w rewanżu damy z siebie wszystko, aby odwrócić losy dwumeczu - zapewnił szkoleniowiec.