Zderzenie z piłkarskim światem

Austria Wiedeń to dla Ruchu Chorzów za wysokie progi. Można zaryzykować stwierdzenie, że większość zespołów polskiej ligi nie potrafiłaby nawiązać z reprezentantem austriackiej ekstraklasy wyrównanej gry. Taka jest rzeczywistość polskiej piłki.

Kompromitacji, jak wieszczyli niektórzy, nie było, ale rozczarowanie przy Cichej w czwartkowy wieczór dało się odczuć. Ruch przegrał na własnym stadionie z Austrią Wiedeń 1:3 i ma minimalne szanse na awans do czwartej rundy eliminacji do Ligi Europy. - Rywal okazał się zbyt silny. Staraliśmy się nawiązać równorzędną walkę i był taki moment w meczu, gdy wydawało się, że może być dobrze - stwierdził napastnik Niebieskich Sebastian Olszar. - Zbyt szybko straciliśmy gola na 1:1. Dla Austrii już wtedy był to korzystny wynik i dzięki temu jeszcze bardziej uwierzyli w siebie - dodał. - Wiedzieliśmy, że to jest silny zespół. Goście wykorzystali wszystkie nasze błędy i dlatego wygrali - podkreślił z kolei Artur Sobiech. - Przy większej konsekwencji pod własną bramką mogliśmy uzyskać korzystny wynik - żałował trener Ruchu Waldemar Fornalik mając pretensje do zespołu o proste błędy przy golach zdobywanych przez wicemistrzów Austrii.

Z trybun widać było, że piłkarze Niebieskich szybkościowo odstają od Austriaków. Wprawdzie w porównaniu do pojedynków z Szachtiorem i Vallettą widać zdecydowaną poprawę w grze zespołu, ale na piłkarzy z Wiednia to nie wystarczyło. - Jeszcze trochę brakuje nam świeżości. Czujemy w nogach treningi i na pewno forma jeszcze nie jest taka, jak wszyscy by oczekiwali - powiedział Olszar. - Nie chcę się usprawiedliwiać, ale w Austrii już trwają rozgrywki ligowe. Trzy tygodnie to jest dużo czasu. Kto gra w piłkę ten wie o co mam na myśli - dodaje. - Złapiemy świeżość i w Wiedniu nie będzie widać różnicy - przekonuje z kolei Wojciech Grzyb. - Skoro Siroki Brijeg potrafił tam zremisować, to dlaczego my nie możemy tam wygrać - podsumował pomocnik Niebieskich.

Komentarze (0)