Piłkarze Białej Gwiazdy zawodzili cały mecz, a kiedy wydawało się, że uśmiechnęło się do nich szczęście i norweski sędzia Tom Harald Hagen podyktował "11" za faul na Patryku Małeckim, kielich goryczy przepełniło pudło Macieja Żurawskiego z 11. metrów. - Biorę na siebie to, że nie zremisowaliśmy. Biorę oczywiście na siebie tego karnego i biorę na siebie między innymi, to jak graliśmy. Azerowie byli po prostu lepsi od nas. Taka jest prawda - mówił po końcowym gwizdku doświadczony napastnik Wisły - Karny, karnym i nie mam żadnego usprawiedliwienia. To mi się rzadko zdarzało kiedykolwiek. Karny dopełnił mojego niepowodzenia....
Zdaniem "Żurawia", Wisła powinna się cieszyć, że przegrała z trzecim zespołem ligi azerskiej w minimalnych rozmiarach: - Co do gry całego zespołu... wszyscy widzieli jak to wyglądało. Nie było nas stać na równorzędną walkę z Azerami. Sytuacji klarownych prawie w ogóle nie było. Tylko okazja Mateusza Kowalskiego na początku meczu (strzał w słupek - przyp. red.). Takich szans jakie mieli potem Azerowie, to w ogóle nie mieliśmy. Mogło się skończyć nie 0:1, a 0:3 albo 0:4... Takiemu zespołowi jak Wisła nie powinno się zdarzyć...
76-krotny reprezentant Polski nie szczędził pochwał ekipie Gurbana Gurbanowa: - Nikt już nie ma wątpliwości, że Azerowie to dobry zespół. Piłka im nie przeszkadza, operują nią bardzo płynnie. Kiedy objęli prowadzenie, złapali wiatr w żagle.
Przed Białą Gwiazdą jest jeszcze cień szansy w rewanżu, który 5 sierpnia rozegrany zostanie na stadionie im. Tofika Bachramowa w Baku. - Nie jest fajnie. Było źle i to trzeba powiedzieć. Nie ma sensu szukać usprawiedliwień. To jest jednak dwumecz i jeszcze się nie skończyło. Nikt nie schowa głowy w piasek. Otrząśniemy się i przygotowujemy się do rewanżu. Azerowie są do pokonania, ale oczywiście przy innej, dużo lepszej naszej grze - kończy Żurawski.