Niebiesko-czerwoni już nie mogą się doczekać rozpoczęcia ligowej rywalizacji. - Bardzo nam brakuje meczów o stawkę. Do spotkania z Odrą przygotowujemy się bardzo solidnie, bo jest ono bardzo istotne. Najważniejsze, to dobrze rozpocząć sezon - mówi Mariusz Zganiacz w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Najbliższy rywal Piasta tego lata przeszedł wielką rewolucję. W zespole z Wodzisławia Śląskiego zaszły spore zmiany. - Odra się osłabiła, to fakt, ale to nie oznacza, że jej piłkarze nie będą walczyć. Każdy będzie chciał zostawić zdrowie na boisku, pokazać, co potrafi. Z takimi przeciwnikami gra się zdecydowanie ciężej. My nie możemy jednak patrzeć na innych, tylko robić swoje - wyjaśnia pomocnik.
Ekstraklasa i I liga to dwie zupełnie różne bajki. "Zgani" może coś na ten temat powiedzieć. - Wszystkie mecze w I lidze są bardzo trudne. Tu nie ma łatwych rywali. Miałem okazję walczyć w tej klasie rozgrywkowej, kiedy występowałem w Koronie Kielce. Czeka nas ciężka przeprawa. W ekstraklasie gra się bardziej technicznie, taktycznie, a tutaj trzeba przede wszystkim walczyć. Długa piłka i do przodu.
Eksperci upatrują w Piaście kandydata do awansu. Jak na to wszystko zapatrują się sami zawodnicy? - Na razie spokojnie do tego podchodzimy. Wiadomo, że chcemy walczyć o awans, ale staramy się o tym nie myśleć. Skupiamy się na każdym kolejnym meczu - zapewnia Zganiacz.
Wydaje się, że najgroźniejszymi rywalami Piastunek w walce o czołowe lokaty będą zespoły Pogoni Szczecin i ŁKS-u Łódź. To grono może się jednak poszerzyć. - W poprzednim sezonie było dwóch zdecydowanych faworytów do awansu. Teraz jest inaczej. Moim zdaniem do walki o ekstraklasę mogą się włączyć także Podbeskidzie Bielsko Biała i GKS Katowice. Zobaczymy, jak się sezon ułoży. W minionych rozgrywkach szanse na awans miała przecież niedoceniana Sandecja - wspomina 26-letni pomocnik.
Po zakończeniu poprzedniego sezonu media donosiły o rewolucji w zespole Piasta. Do radykalnych zmian jednak nie doszło. Trzon drużyny udało się utrzymać i to może być kluczem do sukcesu. - Cieszy fakt, że prezesi zadbali o to, by zatrzymać większość zawodników. Z kluczowych piłkarzy odeszli tylko Wilczek, Glik i Olszar. Mamy nadzieję, że to tera zaprocentuje - mówi "Zgani". Mogło się wydawać, że właśnie Zganiacz zdecyduje się na rozbrat z Gliwicami, ale postanowił zostać. Dlaczego? - Podobnie jak koledzy chcę coś zrobić dla tego klubu. Spadliśmy z ekstraklasy i teraz chcemy wywalczyć awans. Czuję się współodpowiedzialny za to, co się stało. Wiosną w każdym meczu grałem od 1 minuty, byłem podstawowym zawodnikiem. Musimy teraz wszyscy wziąć się w garść i w każdym meczu grać nie na 100 ale na 200 procent.