W Emirates Cup wezmą udział Arsenal, gospodarze i obrońcy tytułu, oraz Milan, Celtic i Olympique Lyon. Oprócz tradycyjnie przyznawanych 3 punktów za zwycięstwo i 1 punktu za remis, za każdą strzeloną bramkę zespół otrzyma jeden dodatkowy punkt. Tym większe znaczenie mieć będzie postawa w bramce Polaków: Łukasza Fabiańskiego i Łukasza Załuski. Ponadto, jeżeli po rozegraniu dwóch spotkań zespoły mieć będą tyle samo punktów oraz taką samą różnicę bramek i tyle samo strzelonych goli, rozstrzygająca okaże się ilość celnych strzałów na bramkę przeciwnika! Chcąc więc uprawdopodobnić swój sukces, warto niepokoić golkipera przeciwników uderzeniem nawet z 50 metrów.
Mniej rewolucyjną nowinkę oglądać będą fani zgromadzeni w sobotę i niedzielę na Veltins Arena w Gelsenkirchen, gdzie obok gospodarzy wystąpią ekipy Bayernu, Hamburga oraz Koeln. Zarówno półfinały, jak i decydujące rozgrywki o 3. i 1. miejsce trwać będą ledwie 60 minut, a jeżeli w ciągu godziny zwycięzca nie zostanie wyłoniony, od razu, z pominięciem dogrywki, piłkarze egzekwować będą rzuty karne! Istnienie dogrywki jest przez wielu krytykowane jako zbędne wydłużanie rywalizacji, lecz niedawny finał mundialu dowiódł, że może ona rozstrzygnąć losy spotkania w sposób bardziej obiektywny i sprawiedliwy niż bywająca zwykle loterią seria rzutów karnych...
Rozwiązanie promujące zespół oddający większą ilość celnych strzałów wydaje być się rozsądne - często bowiem zdarza się, że drużyna posiadająca ogromną przewagę w posiadaniu piłki i spychający rywala do głębokiej defensywy, nie odnosi zwycięstwa jedynie wskutek pechowego braku skuteczności lub wspaniałej dyspozycji bramkarza przeciwników. Trudno jednak przypuszczać, by w którychkolwiek istotnych rozgrywkach w najbliższym czasie wprowadzono w życie zmiany dotyczące sposoby wyłaniania zwycięzcy, nawet gdyby sprawdziły się one w Londynie i Gelsenkirchen.