Juergen Klopp narzeka na to, że trener reprezentacji Polski Franciszek Smuda na mało ważny mecz z Kamerunem powołał trzech zawodników jego klubu (Roberta Lewandowskiego, Jakuba Błaszczykowskiego i Łukasza Piszczka). Smuda nie zamierza jednak rezygnować ze swoich reprezentantów. - Są terminy FIFA, a jak temu panu się nie podoba, to niech do FIFA zgłosi protest. A może on nie wie, że w tych terminach ma zwalniać graczy bez żadnej łaski? Odpuścić to ten pan może, ale swoje mecze w Borussii. My przygotowujemy się do poważnej imprezy, jaką jest EURO i to u nas. Nie będzie żadnego odpuszczania, czy zwalniania. Jasne, jeśli któryś z piłkarzy ma kontuzję, to wiadomo, że go nie wystawię w meczu i zwolnię, najpierw ma jednak przyjechać i pokazać się lekarzowi kadry. Ale zwolnić reprezentanta ot tak sobie, bo czyimś zdaniem lepiej, żeby został w klubie...? No nie... - powiedział dla Przeglądu Sportowego Franciszek Smuda.
Trener Borussii w rozmowie z Przeglądem Sportowym podkreślił, że dobrze współpracowało mu się z poprzednim trenerem naszej kadry Leo Beenhakkerem. Zaznaczył jednak, że nie wykona pierwszy telefonu do Smudy i liczy na kontakt z jego strony. Co na to polski trener? - Skoro dobrze mu się współpracowało z poprzednikiem, niech do niego zadzwoni, bo ja w tej sprawie żadnych rozmów nie podejmę. Proszę pana, my nie mamy kadry kilkudziesięciu piłkarzy, żebyśmy mogli sobie wybierać i przebierać. Gdybyśmy mieli możliwość tak jak Niemcy zrobić w minutę z obcokrajowca rodaka, to byłaby inna sprawa. Ale nie mamy takiej siły przebicia, a przede wszystkim to mnie takie numery nie interesują - wyjaśnił dla Przeglądu Sportowego Smuda.
Więcej w Przeglądzie Sportowym.