Bartosz Wiśniewski: Celtic szybko zakończył przygodę z Ligą Mistrzów...
Łukasz Załuska: Nie ma co ukrywać, że nie tak to sobie wyobrażaliśmy. Zdawaliśmy sobie sprawę, że po wyeliminowaniu Bragi mielibyśmy jeszcze trudniejszego przeciwnika do pokonania. Rok temu był to Arsenal i nie daliśmy rady. Braga to może mało znany zespół w Europie, ale w Portugalii do samego końca walczyli o mistrzostwo. Portugalczycy jeszcze mogą namieszać w Lidze Mistrzów.
W pierwszym meczu z Bragą figla sprawiła Ci Jabulani.
- Pierwszy raz graliśmy tą piłką. Dzień wcześniej mogliśmy się z nią zapoznać na treningu. Przy strzałach z dwudziestu metrów nie nabiera ona jeszcze takich rotacji. Gdy strzał jest już z dalszej odległości to Jabulani zaczyna robić dziwne rzeczy. To nie jest przypadek, że każdy bramkarz na mundialu na nią narzekał. Moim zdaniem nie powinni produkować
już takich piłek, bo to zupełnie bezsensu.
Przy straconej bramce na Celtic Park mogłeś chyba trochę lepiej zareagować.
- Rzeczywiście Cesar strzelił bardzo precyzyjnie i po dłuższym rogu. Próbowałem coś zrobić, ale mi się nie udało. Po tej straconej bramce było już pewne, że o awans będzie bardzo ciężko. Lennon powiedział nam w przerwie, że musimy wygrać dla kibiców, którzy Celtic Park zapełnili do ostatniego miejsca. Pokazaliśmy charakter, strzeliliśmy dwie bramki i odnieśliśmy zwycięstwo.
Neil Lennon jakoś specjalnie mobilizował Was na pojedynek z Bragą?
- Jeśli chodzi o motywację to jest on pod tym względem mistrzem. Jego odprawy i rozmowy przedmeczowe robią ogromne wrażenie. Nas motywowała już sama stawka tego meczu.
Teraz będziecie walczyć w Lidze Europejskiej. Waszym rywalem będzie FC Utrecht.
- Szczerze powiedziawszy nic nie wiem o tym klubie. W Celtiku gra dwóch Holendrów (G. Loovens oraz J. Hooiveld - dop. red) i na pewno powiedzą coś na temat naszego przyszłego rywala. Myślę, że nie ma znaczenia to, iż pierwszy mecz gramy w Glasgow. Nikt nie dopuszcza do siebie myśli, że odpadniemy z europejskich pucharów.
Doszły do Ciebie głosy jak poszło Lechowi Poznań w Lidze Mistrzów?
- Tak. Sprawdziłem wynik na drugi dzień. Szkoda, że znowu nie będziemy mieli drużyny w Lidze Mistrzów.
Jeszcze gorzej spisała się Wisła, która skompromitowała się w Azerbejdżanie...
- Niemiła niespodzianka dla polskich kibiców. Przed tym dwumeczem z Karabachem myślałem, że Wisła spokojnie przejdzie dalej. Sugerowałem się oczywiście wynikiem z drugiej rundy eliminacyjnej Ligi Europejskiej. Szkoda, że dla tego zespołu tak szybko skończyła się przygoda z europejskimi pucharami, bo to negatywnie działa na polski futbol.
Celtic w tym okienku transferowym jest bardzo aktywny. Jak prezentują się nowi zawodnicy?
- Z meczu na mecz będzie coraz lepiej. Jest bardzo duża rotacja. Ktoś przychodzi, a na drugi dzień sprowadzamy nowego zawodnika. Potrzeba nam jeszcze trochę czasu, żeby się do końca zgrać. Już Emirates Cup w naszym wykonaniu wyglądał całkiem dobrze. Z Arsenalem i Lyonem walczyliśmy jak równi z równym. Każdy w klubie jest optymistą i nie ma osoby, która by nie wierzyła w to, że tytuł wróci na Parkhead.
Od dłuższego czasu mówi się o tym, że przybędzie Ci konkurent do gry. Obawiasz się, że znów usiądziesz na ławce?
- Mówiłem już wielokrotnie, że po rywalizacji z Arturem nie boje się nikogo. Ten który przyjdzie do Celtiku niech się boi, bo ja na pewno tanio skóry nie sprzedam. Ciągle czekam na nazwisko mojego konkurenta i zobaczymy jak potoczy się ta rywalizacja.
Czytasz fora internetowe?
- Nie.
To zapewne nie wiesz, że kibice The Bhoys chętnie posadzili by Cię na ławkę.
- To są tylko fora. W internecie rzadko spotyka się pozytywne opinie. Jestem ostatnią osobą, która by się tym przejmowała. Bardziej interesuje mnie opinia trenera i ludzi, którzy znają się na futbolu.
A opinia Lennona na temat Załuski jest pozytywna?
- Przy dwóch bramkach mogłem zachować się inaczej. Wybronię kilka groźnych strzałów, a przepuszczę jedną bramkę i -już nikt nie pamięta o tych dobrych interwencjach. Bramkarze z większymi nazwiskami ode mnie puszczali jeszcze gorsze bramki. Cały czas mamy okres przygotowawczy i mam nadzieję, że forma przyjdzie lada dzień. Jestem optymistą.
Do Celtiku dołączyłeś rok temu. Podoba Ci się w Glasgow?
- Ogólnie podoba mi się Szkocja. To będzie mój czwarty rok na wyspach i powoli traktuje ten kraj, jako drugi dom. Zamierzam tu jeszcze trochę pomieszkać.
W Glasgow mieszka dużo Polaków?
- Mam kilku znajomych Polaków. Jednak kilka lat temu naszych rodaków tutaj było zdecydowanie więcej. Blisko swojego domu mam polski sklep i polski kościół. Wszystko mam pod ręką. Nie chodzę po ulicy i nie szukam znajomych (śmiech).
Jak spędzasz wolny czas gdy nie ma już w Glasgow Artura Boruca?
- Mam żonę i syna. Z nimi spędzam 90 procent wolnego czasu. Problem w tym, że tego czasu mam bardzo mało, ponieważ mamy bardzo napięty terminarz.
Któryś z piłkarzy Celtiku został Twoim nowym przyjacielem?
- Ogólnie z każdym mam dobry kontakt. Często z niektórymi spotykamy się na kolacjach i wspólnych spotkaniach. Na brak znajomych w drużynie nie mogę narzekać.
Dzwoniłeś do Artura, aby zapytać, jak podoba mu się we Włoszech?
- Rozmawialiśmy kilka razy. Nie ma chyba osoby, której nie podobałoby się w tym kraju.
Jeśli chodzi o szkolne czasy... Dalej zasypiasz przy zapalonym świetle?
(śmiech) To były wygłupy młodości. Byliśmy wtedy w internacie Bursy. Teraz mam 28 lat, za chwilę trzydziestka na karku. Już takie rzeczy nie przychodzą do głowy.