Z Cracovią już będzie zdecydowanie lepiej - rozmowa z Piotrem Ćwielongiem, piłkarzem Śląska Wrocław

Piłkarze Śląska Wrocław co prawda nie wygrali z Jagiellonią Białystok, ale zaprezentowali się korzystnie. Zmiana ustawienia na 4-4-2 przyniosła większą ilość okazji strzeleckich. Piotr Ćwielong, były zawodnik Wisły Kraków w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl zapowiada, że w kolejnych meczach będzie jeszcze lepiej.

Artur Długosz: Mecz Śląska Wrocław z Jagiellonią Białystok zakończył się bezbramkowym remisem. Jak pan oceni wydarzenia na boisku?

Piotr Ćwielong: Przed meczem była to wielka niewiadoma. My rozpoczynaliśmy ten sezon, Jagiellonia już jednak grała w tych pucharach. Myślę, że nie wyglądaliśmy na jej tle jakoś słabo. Wydaje mi się, ze też przeważaliśmy w tym spotkaniu. Szkoda tych zmarnowanych sytuacji, bo jednak mieliśmy ich sporo. Pewnie ten wynik by się zmienił, no ale niestety...

Bardzo dużo sytuacji, bardzo dużo niewykorzystanych. W sparingach było po pięć bramek, a w lidze jak na razie zero.

- To był dopiero pierwszy mecz. To też nie jest tak, że będziemy od razu strzelać po cztery bramki. W niedzielę akurat tak wyszło, że zremisowaliśmy 0:0. Myślę, że z Cracovią już będzie zdecydowanie lepiej, bo jednak ten pierwszy mecz, tak jak już mówiłem, to jakaś wielka niewiadoma.

Naprawdę ta murawa tak przeszkadzała w grze?

- Murawa nie jest rewelacyjna. Myślę, że jakoś szybko odchodzi ta trawa. Nie jest najlepsza. Myślę, że na innych stadionach murawy są lepsze. Tak naprawdę to co my możemy tu wydziwiać. I dla nas, i dla Jagiellonii murawa była taka sama. Niestety musieliśmy się podzielić punktami.

Trzech nowych zawodników w pierwszym składzie Śląska. Vuk Sotirović mówił, że szwankuje mu komunikacją z Cristianem Diazem. A jak to jest w pana przypadku?

- Z Diazem jest ten problem, że on nie umie ani angielskiego, ani polskiego. Tak naprawdę po hiszpańsku potrafią tylko dwie osoby w klubie. Na obecną chwilę nie idzie się z nim dogadać, ale oczywiście na boisku nie trzeba za dużo mówić, bo jednak potrafi on grac w piłkę. Myślę, że jeszcze kilka meczów i już będzie wszystko dobrze wyglądało.

Przemysław Kaźmierczak i Waldemar Sobota to chyba dwa dość solidne wzmocnienia?

- Dokładnie. W starciu z Jagiellonią pokazali, że jednak stawiać na nich warto, bo wkomponowali się w zespół i też dużo mu dają. Na pewno są to dobre wzmocnienia.

Co prawda pana już w Wiśle Kraków nie ma, ale to pana była drużyna. To, co się stało w europejskich pucharach pana też chyba trochę boli.

- Już nie ma mnie praktycznie rok w Wiśle, więc spokojnie. Żyję Śląskiem i żyję Wrocławiem. Oczywiście w Krakowie spędziłem fajne chwile, ale naprawdę to już jest przeszłość.

Śląsk w tym sezonie ma o puchary walczyć. Co prawda za nami dopiero pierwszy mecz, ale istnieje taka realna szansa, aby być w tej samej ligowej czołówce?

- Bardzo byśmy chcieli, bo takie też są założenia z góry, więc będziemy robić wszystko, aby podłączyć się do tej grupy, która akurat chce walczyć o te miejsca premiowane awansem albo do pucharów, albo do czegoś innego. Na pewno będziemy chcieli, a tak naprawdę co z tego wyjdzie to wszystko zweryfikuje boisko.

Niebawem wyjazd do Krakowa na mecz z Cracovią, która także jest wielką niewiadomą.

- Tak, ale mamy dobry sztab szkoleniowy i dobrych ludzi, którzy obserwują te drużyny z którymi gramy, więc tutaj na pewno trenerzy, jak zawsze, spiszą się dobrze i rozpracują przeciwników.

Zmiana ustawienia na 4-4-2 to dla pana jako skrzydłowego jest zmiana na plus, czy raczej nie?

- Pomocnicy na pewno muszą częściej schodzić do środka, ale akurat mnie to nie przeszkadza. Też może widać to, że jak gramy dwójką napastników więcej tych okazji strzeleckich stwarza się na boisku. Myślę, że tak jak było to widać na boisku, pasuje całej drużynie to 4-4-2.

Źródło artykułu: