Mateusz Kołtoniak: Jaki jest cel Floty na ten sezon?
Petr Němec: Cel dla Floty w tej lidze jest zawsze taki sam. Grać dobrą piłkę, by się kibicom podobało oraz żebyśmy nie mieli problemów z utrzymaniem.
Dwa wyjazdowe spotkania i trzy punkty. To satysfakcjonujący wynik?
- Teraz mogę powiedzieć, że po tych spotkaniach, to jak zagraliśmy, moglibyśmy mieć o jeden punkt więcej, niż dotychczas. W Nowy Sączu było stać nas na remis, ale szkoda tej sytuacji z 10. minuty, kiedy straciliśmy zawodnika (przy. red. Marka Niewiadę), a chłopcy i tak pokazali charakter, grając przez 80 minut w dziesiątkę. Zabrakło trochę szczęścia, żebyśmy zremisowali.
Kto zastąpi w sobotnim spotkaniu Marka Niewiadę?
- Myślę, że na to pytanie odpowiedź można wywnioskować po zmianie jakiej dokonałem w ostatnim meczu. Zmiana jaka nastąpiła po tej sytuacji wiele wyjaśnia i tak samo postąpię w najbliższym spotkaniu, choć mam jeszcze parę dni, kadra jest wyrównana, i z tych dwudziestu jeden zawodników mam na razie w czym wybierać. Kontuzji nie ma i jest wszystko otwarte.
Na wtorkowym treningu, Flota ćwiczyła grę kombinacyjną. Tym chce Pan zaskoczyć Pogoń?
- Liczymy się z tym, że na tej nowej murawie będziemy mogli zagrać kombinacyjnie. Uważam jednak, że Flota to jest drużyna waleczna i to się raczej nie zmieni.
W zeszłym sezonie derby Pomorza Zachodniego zostały nie rozstrzygnięte. Jak będzie tym razem?
- W każdym meczu walczymy o zwycięstwo, w tamtym roku graliśmy także na początku, bodajże w 5. kolejce. W zeszłym sezonie mieliśmy dobry początek, dwa razy wygraliśmy u siebie i zwyciężyliśmy w Pruszkowie. Gdy graliśmy z Pogonią mieliśmy już dziewięć punktów, a teraz obydwa zespoły mają po trzy punkty, więc zapowiada się emocjonująca walka. Zobaczymy kto będzie w sobotę szczęśliwszy.
Był Pan największym krytykiem poprzedniej płyty boiska, więc wieść o nowej murawie na pewno napawa Pana optymizmem?
- Oj z tym, że byłem największym krytykiem trudno mi się zgodzić, bo sami zawodnicy to odczuwali, ale trzeba przyznać, że naprawdę stan tej poprzedniej płyty był katastrofalny, a teraz można się tylko cieszyć, że będzie ta nowa murawa, ale póki co nie ma dla nas żadnej korzyści, bo swój pierwszy kontakt z nową murawą będziemy mieli dopiero w sobotnim meczu z Pogonią. Wejdziemy na to boisko, tak, jak byśmy czuli się gośćmi. Jest to pewna nie wiadoma, też ta nowa płyta boiska będzie miała inne wymiary, które narzuciła UEFA. Zobaczymy, na pewno nie będzie lekko, ale my się nie poddamy.
Dlaczego w tym sezonie zespół pojechał do Hockendorf k. Drezna, a nie jak to zawsze bywało do Lindow?
- Wybraliśmy Hockendorf ze względu na lepszych sparingpartnerów, a nie jeżeli chodzi o warunki do przygotowań. W Lindow był taki problem, że nie mogliśmy zagrać z dobrymi przeciwnikami, a nowe miejsce zaproponował nam menadżer z którym współpracujemy i dzięki niemu mogliśmy zagrać dobre mecze towarzyskie, które pokazały na co nas stać i wydaję mi się, że był to najważniejszy powód, dlaczego zmieniliśmy bazę treningową w okresie przygotowawczym. Nie ukrywam też, że za późno zadzwoniliśmy do Lindow i ten termin, jaki miałem wyznaczony, nie było już dla nas miejsc.
Czy największym mankamentem w sobotę będzie plaga komarów, która nawiedziła Świnoujście?
- (śmiech) Nie wiem co się stało, od jakiś pięciu dni miasto zmaga się z plagą komarów. Wierzę jednak, że są to komary, które będą z nami, a zaczną kąsać tylko drużynę przyjezdną.