Kolejny falstart Pasów - relacja z meczu Cracovia - Śląsk Wrocław

- Deja vu - powtarzali kibice Cracovii, opuszczając w piątek wieczorem Suche Stawy po spotkaniu ze Śląskiem Wrocław. W pierwszym spotkaniu 2. kolejki ekstraklasy po emocjonującym widowisku wrocławianie pokonali Pasy na ich terenie 3:2. Dla krakowian to powtórka z rozrywki, bowiem podobnie jak przed rokiem, w swoim pierwszym występie po letniej przerwie musieli uznać wyższość Śląska.

Maciej Kmita
Maciej Kmita

Dla Cracovii była to dopiero inauguracja sezonu 2010/2011, ponieważ ich mecz 1. kolejki z Legią Warszawa został na prośbę stołecznego klubu przełożony na 16 sierpnia. Przed rokiem we Wrocławiu Pasy uległy gospodarzom 0:2, nie będąc zespołem gorszym. Podobnie było teraz w Krakowie.

Pasy rozpoczęły z dużym animuszem, ale zanim zdążyły złapać rytm gry, przegrywały już 0:1. W 10. minucie gry przy wyprowadzaniu akcji z własnej połowy koszmarny błąd popełnił Sławomir Szeliga, któremu piłkę zabrali do spółki Cristian Diaz i Vuk Sotirović. Ten drugi zobaczył kątem oka wysuniętego przed linię bramkową Marcina Cabaja i huknął z ok. 30 metrów prosto w okienko jego bramki. - Jak było widać, nie zastanawiałem się długo. To było instynktowne - mówił po końcowym gwizdku szczęśliwy strzelec. Stracona bramka podziałała mobilizująco na gospodarzy, którzy wyrównali ledwie kilkadziesiąt sekund później. Do akcji lewą stroną podłączył się Paweł Sasin, któreo zaprosił do gry Saidi Ntibazonkiza. Obrońca Cracovii dogrywał piłkę przed bramkę Śląska do Bartosza Ślusarskiego, ale Jarosław Fojut przeciął jej lot tak niefortunnie, że obok bezradnego Mariana Kelemena wpadła do siatki.

Nie minął kwadrans gry, a Pasy były prowadziły. Po dośrodkowaniu Dariusza Pawlusińskiego z rzutu rożnego, Przemysław Kaźmierczak wybił piłkę sprzed linii bramkowej, ale na 11. metrze dopadł do niej Piotr Polczak i pięknym wolejem umieścił ją bramce rywali. Po objęciu prowadzenia, gospodarze mieli przewagę z gry, ale goście z Wrocławia raz po raz dawali im ostrzeżenia. Dwukrotnie sprytnie z dystansu próbował uderzyć Sebastian Mila, a po strzałach Piotra Ćwielonga i Sotirovicia piłka zatrzymywała się na bocznej siatce. Wreszcie w 34. minucie Waldemar Sobota z prawej strony pola karnego dograł do pozostawionego Cristiana Diaza, który z najbliższej odległości pokonał Cabaja. Przed przerwą Śląsk miał jeszcze kolejne szanse, ale ani Diaz, ani Sobota, ani Ćwielong nie potrafili sfinalizować akcji partnerów.

Z kolei już na początku drugiej połowy bardzo bliski szczęścia był Mateusz Klich. Pomocnik Cracovii ładnie opanował piłkę w polu karnym Śląska, ale piłka po jego strzale z półobrotu zatrzymała się na słupku bramki rywala. W 52. minucie Śląsk zadał decydujący cios. Piotr Celeban dograł w pole karne do Diaza, który skleił piłkę i momentalnie oddał strzał na bramkę Cracovii. Cabaj, który próbował jeszcze interweniować, był bez sans. 13 minut później mogło już być "po meczu", ale w wybornej sytuacje Sobota uderzył poza światło bramki. Natomiast w 73. minucie sędzia Paweł Pskit podjął bardzo kontrowersyjną decyzję, odgwizdując faul Ślusarskiego na jednym z obrońców rywali. Napastnik Cracovii wygrał z nim pojedynek siłowy i strzelił do bramki Śląska, ale w tym samym momencie arbiter główny orzekł, że "Ślusarz" zagrał nieprzepisowo. - Ja wiem, że sędziowie się mylą, ale w tej sytuacji naprawdę nie wiem, co zostało odgwizdane - dziwił się po meczu Ślusarski.

Najwięcej pracy w odrabianie strat Cracovii włożył pozyskany z NEC Nijmegen Saidi Ntibazonkiza. Reprezentant Burundi błyskotliwymi rajdami szybko zaskarbił sobie sympatię kibiców Pasów. W 88. minucie przeprowadził popisową akcję, w czasie której na małej przestrzeni w polu karnym zwiódł trzech rywali, ale próbę jego strzału zablokował Amir Spahić. Ntibazonkiza ucierpiał w tej sytuacji i już nie wrócił na plac gry, a ze względu na wykorzystany wcześniej limit zmian, gospodarze grali w osłabieniu. Kilka minut później okazało się, że Pasy będą kończyły mecz w "9", bowiem drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartke zobaczył Piotr Polczak.

Spotkanie inaugurujące 2. kolejkę ekstraklasy mogło się podobać. Piłkarze obu drużyn stworzyli masę sytuacji podbramkowych. Prawdopodobnie tego dnia na Suchych Stawach po raz pierwszy i nie ostatni rozblasły nowe gwiazdy polskiej ligi - Saidi Ntibazonkiza i Cristian Diaz.

Na marginesie trzeba dodać, że Cracovia po raz 6. z rzędu nie potrafiła zwyciężyć na starcie sezonu. Po powrocie do ekstraklasy ta sztuka udała jej się tylko raz - w sezonie 2004/2005 pokonała w Lubinie miejscowe Zagłębie 5:2. Potem był remis z Koroną Kielce oraz porażki z Legią Warszawa (dwukrotnie), Piastem Gliwice i Śląskiem.

***

Cracovia - Śląsk Wrocław 2:3 (2:2)
0:1 - Sotirović 10'
1:1 - Fojut (s.) 12'
2:1 - Polczak 15'
2:2 - Diaz 34'
2:3 - Diaz 52'

Składy:

Cracovia: Cabaj - Janus, Polczak, Jarabica, Sasin - Pawlusiński (46' Sacha), Radomski, Klich, Szeliga (66' Krzywicki), Ntibazonkiza - Ślusarski (81' Dudzic).

Śląsk Wrocław: Kelemen - Celeban, Fojut, Spahić, Wołczek - Ćwielong (64' Madej), Kaźmierczak, Mila, Sobota (87' Gancarczyk) - Diaz, Sotirović (74' Gikiewicz).

Żółte kartki: Klich, Polczak (Cracovia) oraz Sotirović, Spahić (Śląsk Wrocław).

Czerwona kartka: Polczak /za dwie żółte/ 90+4'

Sędzia: Paweł Pskit (Łódź).

Widzów: 3500.

Ocena meczu:

Cracovia - 3.5: Cracovia z debiutującym na jej ławce trenerskiej Rafałem Ulatowskim na inaugurację nowego sezonu zaprezentowała przyjemniejsze oblicze, niż w minionych rozgrywkach. Ocena Pasów byłaby wyższa, gdyby nie fatalne błędy w obronie, po których bramki zdobył Cristian Diaz.

Śląsk Wrocław - 4.5: Na duży plus wrocławianom trzeba zapisać, że po stracie prowadzenie potrafili podnieść się z kolan i rozstrzygnąć spotkanie na swoją korzyść. Drużyna Ryszarda Tarasiewicza zagrała skuteczny futbol i odniosła cenne wyjazdowe zwycięstwo.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×