Derby Pomorza Zachodniego w cieniu bojkotu

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

To miało być święto piłkarskie dla kibiców, jednak przed meczem derbowym okazało się, że zarząd podniósł ceny biletów o 50%, co doprowadziło, że sympatycy obydwu klubów postanowili zbojkotować derby Pomorza Zachodniego. I po części im to się udało, lecz nie do końca. Stowarzyszenie Kibiców Floty Świnoujście, którzy znajdowali się na terenie stadionu nie wznosiła żadnych okrzyków dopingujących przez cały mecz. Najgorsze wrażenie jednak pozostawili po sobie kibice znajdujący się poza stadionem, którzy obserwowali spotkanie zza ogrodzenia.

Już kilka dni przed meczem wiadome było, że to nie będą takie derby, jakich byśmy się spodziewali. Miał być to mecz prestiżowy, gdzie na wysokości zadania staną piłkarze oraz kibice. Jednak ogłoszenie przez zarząd klubu ze Świnoujścia, że bilety zostaną podniesione o 50% spotkał się z aprobatą stowarzyszeń klubów obydwu drużyn. Zapowiadane był bojkot, który miał polegać na zaprzestaniu dopingu podczas spotkania derbowego. Tak uczynili kibice znajdujący się na terenie stadionu, którzy postanowili wydać pieniądze na droższe bilety, aby zobaczyć ten mecz. Jednak inaczej zachowali się Ci, którzy postanowili nie wydać, ani jednej złotówki na sobotnie spotkanie.

Od początku meczu grupka około 150 osób zajęła miejsca za północną trybuną za ogrodzeniem. Stamtąd wznosili oni okrzyki obraźliwe na PZPN, zarząd Floty oraz policję, która po jakimś czasie musiała wkroczyć do działania. Wszystko zaczęło się po akcji Portowców z 23. minuty. Wtedy to ktoś z grupki znajdujących się poza stadionie rzucił na murawę racę. Sędzia przerwał na chwilę spotkanie, by służby porządkowe mogły wyrzucić rzucony przedmiot poza płytę boiska. Po chwili sytuacja się powtórzyła, tym razem na murawę powędrowały petardy. Spiker apelował o spokój, ale kibice mieli za nic uwagi kierowane do nich. Do akcji wkroczyła policja, która rozgoniła tłum. Na komendę trafiło około 100 pseudokibiców, a jedna osoba została zatrzymana.

Nerwy udzieliły się także kibicom, którzy spokojnie zasiadali na południowej trybunie. Jeden z kibiców zwrócił się do posła PO Sławomira Nitrasa, żeby apelował do swoich kibiców o spokój, na co ten orzekł, że to nie są jego kibice. Do końca spotkania było już spokojnie. Ci kibice, którzy zdecydowali się zasiąść na trybunach wcielili się w rolę obserwatorów spotkania. Pytanie tylko czy warto było taki mecz bojkotować?

Piłkarze Pogoni ze zrozumieniem przyjmowali protest kibiców. Także trenerzy na konferencji zostali zapytani o bojkot sympatyków obydwu klubów. Szkoleniowiec Floty Petr Němec powiedział: - Zachowanie kibiców podczas derbów nie pasowało do piłki nożnej. Bojkotowanie meczu, w którym powinniśmy zaprezentować całej Polsce najsilniejsze drużyny województwa nie jest zachowaniem takim, jakim powinno być. Dodatkowo, rzucanie rac przez szczecińskich kibiców nie powinno wydarzyć się na piłkarskim stadionie. Dobrze, że piłkarze zajęli się graniem. Piotr Mandrysz skomentował to natomiast tak: - Co do zachowania kibiców to nie mam wyrobionego zdania, piłka jest dla kibiców., po chwili dodając: Protest taki czy inny, prawdę powiedziawszy jest poza mną, jestem trener i interesuję mnie, aby zespół stwarzał, jak najlepsze wrażenie, a to czy gramy przy udziale całego stadionu czy niepełnego to już niestety niech ocenią inni.

Źródło artykułu: