Kibice Polonii uczcili legendę klubu

Przed sobotnim meczem Polonii Bytom z Lechią Gdańsk kibice niebiesko-czerwonych zorganizowali oficjalne pożegnanie ikony klubu z Olimpijskiej, Jacka Trzeciaka. Po długich wahaniach weteran ligowych boisk postanowił zawiesić piłkarskie buty na kołku i dołączył do sztabu szkoleniowego bytomskiego klubu.

O tym, że Jacek Trzeciak jest żywą legendą Polonii Bytom chyba nikogo uświadamiać nie trzeba. Po zakończeniu minionego sezonu 38-letni pomocnik wciąż czuł się na siłach, by występować na boisku, ale decyzję o tym, że nie jest on już potrzebny w kadrze bytomskiej drużyny zadecydował trener Jurij Szatałow, za co usłyszał wiele słów krytyki od kibiców niebiesko-czerwonych.

Ci sami fani przy okazji sobotniego starcia Polonii z Lechią Gdańsk zorganizowali ikonie bytomskiego klubu oficjalne pożegnanie. Trzeciak odebrał z rąk przedstawicieli kibiców podarunek, a potem przez chwilę prowadził doping. - Powiedziałem kiedyś, że nigdy nie zagram w innym klubie. Dziś mogę to potwierdzić. Do końca życia nie odejdę z Polonii - mówił łamiącym się głosem wieloletni kapitan śląskiego klubu.

Swojego idola kibice uczcili również efektowną oprawą tuż po pierwszym gwizdku sędziego wciągając na dach stadionu przy Olimpijskiej wielką płachtę z wizerunkiem Trzeciaka z rękami uniesionymi w geście triumfu. Numer 6. z jakim lider Polonii występował w Bytomiu wciąż nie został obsadzony i wydaje się, że jeszcze długo nie będzie.

- Byłem w szoku, kiedy zobaczyłem oprawę, jaką kibice dla mnie zorganizowali. Nie wiem czy sobie na nią zasłużyłem... - mówił skromnie po końcowym gwizdku sędziego Trzeciak, prezentując przy tym podarunek, jaki otrzymał od kibiców. - Złoty łańcuszek ze złotym herbem Polonii. Nie będę się z nim nigdy rozstawał i będzie wisiał na mojej szyi razem z krzyżykiem, z którym nigdy się nie rozstaję. Dostałem jeszcze jeden prezent, ale ten należy do tych, z gatunku tych "niesportowych". Co to było? Hmm, sok pomarańczowy - mówił ze śmiechem asystent trenera Szatałowa.

Podczas swojego pożegnania Trzeciak nie ukrywał wzruszenia. - Może to nie było męskie, ale nie umiałem wytrzymać i na murawie popłynęły łzy. Oddałem temu klubowi wiele serca i Polonia na zawsze pozostanie moim klubem. Klub nigdy nie był dla mnie miejscem pracy. To nie jest firma czy fabryka, do której się wchodzi i zarządza ludźmi oczekując konkretnych efektów ich pracy. Do tej dyscypliny trzeba mieć odpowiednie podejście - wyjaśnił Trzeciak.

Na tym jednak nie koniec honorów ze strony Polonii dla jej wieloletniego zawodnika. Podczas wrześniowej lub październikowej przerwy na mecze reprezentacyjne przy Olimpijskiej rozegrany zostanie mecz pożegnalny pomiędzy Przyjaciółmi Jacka a Polonią Bytom. Weteran rozegra w tym meczu po połowie w każdej z drużyn.

- Nie byłem wielkim entuzjastą tego pomysłu. Bardzo nalegał jednak prezes Bartyla i nie mogłem się nie zgodzić. Mam do tego człowieka słabość - przyznała żywa ikona niebiesko-czerwonych.

Źródło artykułu: