Historia napisana, ale niechlubna - relacja z meczu Termalica Bruk-Bet Nieciecza - Podbeskidzie Bielsko-Biała

Miała być historyczna bramka w I lidze, miała być historyczna wygrana a jest wynik, który również przejdzie do historii. Tyle że niecieczanom nie o to chodziło w pierwszym w tym sezonie meczu rozegranym w Niecieczy. Piłkarze Podbeskidzia Bielsko-Biała bezlitośnie obnażyli wszelkie mankamenty drużyny Marcina Jałochy i odnieśli bardzo przekonywujące zwycięstwo 5:0.

Głównym problemem Termaliki Bruk-Betu, u progu nowego sezonu, była zawodząca skuteczność. Niecieczanie jako jedyni po dwóch kolejkach nie mieli na swoim koncie ani jednej bramki. To miało się zmienić w meczu z Podbeskidziem. Jeszcze przed meczem podano informację, że nie zagra Piotr Trafarski, który doznał urazu na treningu. Pod znakiem zapytania stał też występ Łukasza Szczoczarza, jednak były snajper m.in. Cracovii i Okocimskiego ostatecznie wystąpił. Jak się później okazało, to nie był koniec niespodzianek w składzie Termaliki. Na ławce zasiadł Artur Prokop a do zespołu rezerw oddelegowano m.in. Jana Ciosa, Dawida Kubowicza, Pawła Cygnara i Pawła Smółkę. Goście przystąpili do spotkania w podobnym zestawieniu, jak w poprzednich dwóch spotkaniach tego sezonu.

Nim sędzia Jacek Walczyński gwizdnął po raz pierwszy, nad Niecieczę nadeszła gwałtowna burza, która przez kilkanaście minut znacznie utrudniała grę. Oba zespoły na początku spotkania miały spore problemy z konstrukcją akcji ofensywnych. W 2. minucie spotkania Robert Demjan uderzył zza pola karnego, jednak zbyt lekko i Maciej Budka nie miał problemów ze złapaniem tej piłki. Jak się później okazało, był to pierwszy i zarazem ostatni celny strzał na bramkę w pierwszej części gry. W niej dominowały za to liczne faule, w których prym wiedli gospodarze. Nie były one jednak na tyle brutalne, by sędzia z Lublina musiał często sięgać po kartki. Mimo braku dogodnych sytuacji strzeleckich, pierwsza połowa należała zdecydowanie do podopiecznych Roberta Kasperczyka.

Bardzo szybko po przerwie, bowiem już w 47. minucie spotkania, rozwiązał się worek z bramkami. Zasłużone prowadzenie dla zespołu spod Klimczoka zdobył Maciej Rogalski. Spora zasługa w tym trafieniu Roberta Demjana, który znakomicie dostrzegł lepiej ustawionego partnera i Rogalskiemu pozostało jedynie pokonać Budkę. Kiedy w 60. minucie Michał Czarny sfaulował w polu karnym Adama Cieślińskiego a poszkodowany pewnie wykonał jedenastkę podwyższając na 2:0, na stadionie w Niecieczy nikt już nie miał wątpliwości, że pierwszego w tym sezonie zwycięstwa w tym meczu na pewno nie będzie. Niecieczanie grali kompletnie bez pomysłu i nie mieli żadnej koncepcji na sforsowanie znakomicie dysponowanego bloku defensywnego Podbeskidzia.

Tymczasem bielszczanie dopiero się rozkręcali, by niczym rasowy bokser wypunktować rywala w ostatnim kwadransie meczu. Kiedy w 76. minucie po znakomitym dośrodkowaniu Rogalskiego, do siatki trafił Sławomir Cienciała, wielu kibiców z frustracji opuszczało stadion. Goście natomiast się tym nie przejmowali i wciąż grali swoje. Jedyną dogodną sytuację Termalica miała w 87. minucie, kiedy Bartłomiej Piszczek główkował w poprzeczkę. Szybko jednak goście wyprowadzili kontrę i było 4:0. Tym razem Demjan wyszedł sam na sam i ładnie przelobował wychodzącego z bramki Budkę. Ostatniego gwoździa do trumny wbił w doliczonym czasie gry Sylwester Patejuk, któremu znakomicie piłkę wyłożył Demjan.

Termalica Bruk-Bet Nieciecza - Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:5 (0:0)

0:1 - Rogalski 47'

0:2 - Cieśliński 60' - karny

0:3 - Cienciała 76'

0:4 - Demjan 87'

0:5 - Patejuk 90'

Składy:

Termalica: Budka - Jacek, Czarny, Piszczek, Wójcik, Mąka, Metz (46' Jędryka), Piątek, Szałęga (56' Fedoruk), Szczoczarz (71' Ryguła), Cichos.

Podbeskidzie: Zajac - Cienciała, Konieczny, Broniewicz, Osiński, Rogalski, Koman (78' Matusiak), Kołodziej (46' Łatka), Ziajka, Demjan, Cieśliński (66' Patejuk).

Żółte kartki: Metz, Wójcik, Czarny (Termalica).

Sędzia: Jacek Walczyński (Lublin).

Widzów: 1700.

Źródło artykułu: