Sam Robak nie wie jak wyglądać będzie jego przyszłość. O zainteresowaniu jego osobą dowiaduje się głównie z mediów. - Ciężko powiedzieć gdzie zagram w przyszłym sezonie, bo o większości zainteresowań moją osobą dowiaduję się z prasy bądź Internetu. Nie ma żadnych konkretnych ofert. Do mnie przynajmniej nic nie dochodzi. Może mój menedżer coś wie, ale nie chce powiedzieć albo czeka, co dalej będzie z Koroną - zastanawia się piłkarz.
Kolega "Robaczka" z zespołu, Grzegorz Bonin otwarcie zapowiada, że w tym okienku opuści drużynę z Kielc. Natomiast były napastnik Miedzi Legnica swoją decyzję uzależnia od wyroku, jaki wyda Wydział Dyscypliny w sprawie udziału Korony w procederze korupcyjnym. - Ja czekam na decyzję w sprawie Korony. Nie wiadomo czy pan Klicki będzie sponsorem czy nie. Miał dawać pieniądze do końca sezonu, ale jeszcze nie sprzedał swoich udziałów w klubie, więc różnie może się potoczyć ta historia. Nie mam jakiegoś ciśnienia na transfer. Jeżeli Korona zostanie w pierwszej lidze kadra się utrzyma i wtedy pewnie zostanę. No, ale jeżeli nas zdegradują wielu chłopaków odejdzie i ja tez pomyślę nad zmianą otoczenia. Jak coś ma być to będzie - mówi z uśmiechem.
Jeszcze miesiąc temu Robakiem poważnie zainteresowana była stołeczna Legia. Niestety dla dyrektora sportowego Mirosława Trzeciaka włodarze Korony za swojego napastnika podyktowali aż 800 tys. euro i transfer spalił na panewce. Podobna sytuacja miała miejsce w przypadku niemieckiego Energie Cottbus. Tym razem Niemcy zdecydowali się na kupno innego, tańszego napastnika.
- Zainteresowanie Legii było, ale nie wiem jak teraz sprawa się przedstawia. Wcześniej był też temat Energie Cottbus, ale Niemcy zdecydowali się kupić innego piłkarza. Dziś czytałem, że interesuje się mną Górnik Zabrze. Okienko transferowe zaczyna się pierwszego czerwca, więc może się jeszcze wiele zdarzyć - twierdzi. - W moim wypadku odstrasza trochę kwota, jakiej oczekuje Korona. Nie jest to suma do dla polskiego klubu a i nie każdy zespół z zagranicy chce tyle wyłożyć. Z tego, co wiem jest to 800 tysięcy euro. Inna sprawa, że może być podyktowana każda kwota, bo nie mam w kontrakcie klauzuli odstępnego. Myślę, że właśnie ta suma odstrasza potencjalne klub - zdradza Robak.