Zakrzewski dla SportoweFakty.pl: Wracają uśmiechy

Spotkanie Warty Poznań z ŁKS Łódź zakończyło się niespodziewanym zwycięstwem gospodarzy. Jednym z bohaterów meczu był Zbigniew Zakrzewski, autor gola na 3:1 dla Zielonych, rozwiewającego wątpliwości, kto zasłużył na 3 punkty.

Hubert Maćkowiak
Hubert Maćkowiak

Po falstarcie przyszedł czas na pierwsze w nowym sezonie zwycięstwo Warciarzy. Kibice po cichu liczyli na niespodziankę, ale nie w takich rozmiarach. Ktoś, kto postawiłby na zwycięstwo Warty różnicą trzech bramek nad pretendentem do awansu, na pewno wychodziłby od bukmacherów z torbą pełną pieniędzy. Triumf w takich okolicznościach pozytywnie wpłynął na nastroje w zespole. Wreszcie na twarzach Piotra Reissa i spółki pojawiły się szerokie uśmiechy na spotkaniu z dziennikarzami. - Takie zwycięstwo podbuduje wszystkich chłopaków. Mamy pierwsze zwycięstwo w tym sezonie i to na pewno cieszy. To było nam potrzebne - zapewnia Zbigniew Zakrzewski, strzelec jednego z goli.

Według "Zakiego" kluczem do sukcesu było to, czego zabrakło w poprzednich spotkaniach, czyli umiejętne ustawianie się na boisku oraz dyscyplina. - W meczu z ŁKS-em umiejętnie ustawialiśmy się w poszczególnych formacjach. Nie było dużych przerw między linią pomocy i napadu. Zbyt duże odległości między zawodnikami defensywnymi i ofensywnymi sprawiają, że zespół zaczyna grać długimi piłkami, a to, jak już wiemy, nie przynosi efektu. Porozciągany po boisku zespół działa na przeciwnika, jak czerwona płachta na byka. Zachęca do ataku - obrazowo tłumaczy napastnik Zielonych.

Taka wygrana z wiceliderem ucieszyła fanów, którym, po tej efektownej wygranej, mogą wzrosnąć wymagania. Bo skoro można pokonać ŁKS, to inne zespoły z pierwszoligowej stawki także. - Zrobimy wszystko, żeby w następnych meczach zdobywać punkty. Widać, że mamy dobry zespół i stać nas na wiele - zauważa Zakrzewski. Teraz na Zielonych czekają dwa wyjazdy. Najpierw będzie trzeba zmierzyć się z OKS Olsztyn w 1/32 finału Pucharu Polski, a później z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. Dobre występy w krajowym pucharze mogą okazać się dla klubu istotne. Okazuje się, że Zakrzewski chciałby trafić na... Lecha, czyli swój były klub. - To byłoby niezapomniane przeżycie zagrać z Lechem na tym stadionie. Taki spektakl na pewno przyciągnie wielu kibiców, a to pomogłoby w trudnej sytuacji organizacyjnej klubu. Wpływy z biletów byłyby przecież znacznie większe - kończy optymistycznie "Zaki".

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×