- Marzę o grze dla Niemiec, bo tutaj się wychowałem i przeszedłem przez wszystkie szczeble reprezentacji młodzieżowych - wyjaśnia Daniel Ginczek, urodzony w Westfalii, którego dziadkowie pochodzili ze Śląska. - Nie mam polskiego paszportu, nie mówię po polsku. Nie ma nic na rzeczy - do niedawna stanowczo deklarował mierzący aż 188 cm napastnik, najlepszy strzelec Bundesligi U-17 w sezonie 2007/2008, od nowego sezonu zawodnik pierwszej drużyny BVB.
O Ginczka bardzo aktywnie zabiegają od kilku lat działacze PZPN-u. Temat jego występów w biało-czerwonych barwach powrócił po niespodziewanej deklaracji Sebastiana Boenischa. Młody snajper po namyśle stwierdził, że gdyby nie przebił się do Die Nationalelf, mógłby spróbować swoich sił w narodowym zespole Polski. - Wówczas Polska byłaby dobrym wyjściem. Przynajmniej mógłbym grać na arenie międzynarodowej. Język trochę znam - niespodziewanie oświadczył Ginczek. Niewykluczone więc, że wkrótce polska kolonia na Signal Iduna Park wzrośnie do czterech piłkarzy.