Zwycięstwo z Górnikiem Zabrze w poprzedniej kolejce wyraźnie poprawiło humory w gdyńskim obozie. Arka po trzech meczach ma na swoim koncie cztery punkty. - Do Lubina jedziemy w dobrych nastrojach. Mamy na swoim koncie cztery punkty. Po dwóch ciężkich wyjazdowych meczach zagraliśmy u siebie z Górnikiem i odnieśliśmy pierwsze zwycięstwo w sezonie. Chcemy w Lubinie zaprezentować się z dobrej strony, no i również przywieźć jakąś zdobycz punktową, a nawet wygraną, tak jak to miało miejsce rok temu - mówi Maciej Szmatiuk.
O ile po pierwszych dwóch meczach Arka chwalona była za swoją grę, o tyle w pojedynku z Górnikiem gra ta nie była już tak dobra, aczkolwiek skuteczna. - Najlepszym rozwiązaniem byłoby, abyśmy grali tak jak w dwóch pierwszych meczach i wygrywali - zauważa defensor żółto-niebieskich. - W pojedynku z Górnikiem nasza gra nie wyglądała najlepiej, ale mimo to wygraliśmy. Z kolei w Krakowie dobra gra nie przełożyła się na jakąkolwiek zdobycz punktową. W każdym meczu walczymy o zwycięstwo i nie zawsze gra jest taka, jaką byśmy sobie życzyli. Najważniejsze są bowiem punkty. Nie mniej jednak chcielibyśmy grać także ładnie dla oka, sprawiać radość kibicom, którzy tłumnie przychodziliby na nasze spotkania. A po meczu czuli satysfakcję niezależnie od wyniku - kontynuuje.
Silnym punktem drużyny prowadzonej przez Dariusza Pasiekę jest postawa linii obronnej. Wszak w trzech dotychczasowych spotkaniach żółto-niebiescy stracili tylko jedną bramkę. - Na pewno taki wynik cieszy. Nie tylko jednak liczy się dobra postawa formacji defensywnej. Ważne jest równe rozłożenie akcentów na cały zespół - twierdzi 30-letni obrońca. - Stanowimy przecież całość jako drużyna. Obrońcy gra się łatwiej, gdy wie, że może liczyć na wsparcie piłkarzy z przednich formacji, gdy ci potrafią się cofnąć, zaasekurować nas. Tak mała ilość bramek straconych to zasługa nas wszystkich, nie tylko obrońców. Nie pozostaje nic innego jak tylko mieć nadzieję, że wynik ten utrzymamy jak najdłużej - dodaje.
Szmatiuk do Arki trafił w zeszłym sezonie. Były to jego premierowe występy w najwyższej klasie rozgrywkowej. Teraz nabrał już odpowiednich nawyków, zdobył niezbędne doświadczenie. Z miejsca wyrósł na lidera formacji obronnej gdynian. Potwierdzają to zresztą ostatnie opinie, które stawiają go w dobrym świetle. - Satysfakcji z tego powodu na pewno nie czuję, gdyż człowiek zawsze stara się być jeszcze lepszym. Nie mniej z każdym kolejnym mecze nabiera się doświadczenia, ogrania. W grze stosuje się wówczas pewne nawyki. Tak naprawdę jednak jesteś tak dobry, jak twój ostatni mecz. Gdy gramy lepiej to od razu przekłada się to na indywidualne oceny. One nie są aż tak ważne, gdyż jednostka nam meczu nie wygra. Mnie osobiście cieszy, że pojawiają się pochlebne oceny co do mojej postawy. Ode mnie zależy jak dalej będę postrzegany. Liczę więc na progres w każdym kolejnym ligowym występie - wyjaśnia nasz rozmówca.
Teraz przed Arką mecz z Zagłębiem, które ma na swoim koncie tylko jeden punkt. - Zagłębie zdobyło co prawda jeden punkt, ale nie zapominajmy, że mimo braku Micanskiego, był to silny zespół na wiosnę. Nieźle wówczas punktowali, dołączyło do nich kilku dobrych zawodników. I to nie jest tak, że oni nagle nie chcą wygrywać. Wręcz przeciwnie. Będą dążyć do wygranej. To nie jest słaby zespół - podkreśla Szmatiuk. - Do Lubina na pewno nie jedziemy z przeświadczeniem, że skoro Zagłębie ma na swoim koncie tylko jeden punkt to łatwo ich ogramy. Zdajemy sobie sprawę, że czeka nas równie ciężki mecz jak poprzednie, a może i nawet cięższy. Zrobiła się tam lekka nerwówka, gdyż nie takiej gry oczekiwano. Nie możemy więc patrzeć na dorobek punktowy. Do tego pojedynku musimy podejść jakby Zagłębie miało nawet dziewięć punktów. Poza tym grają u siebie. My jednak wierzymy w siebie. Skoro potrafiliśmy zagrać dobre mecze w Krakowie i Poznaniu to czemu nie mielibyśmy zagrać tak w Lubinie - puentuje.