Na konferencji prasowej przed piątkowym meczem w Kielcach zjawił się wyposażony w autobiografię Briana Clougha pt. "Cloughie: Chodząc po wodzie". Nieżyjący już Anglik to jeden z najlepszych menedżerów w historii brytyjskiego futbolu, który w dwa lata po wywalczeniu awansu do pierwszej ligi sięgnął z Nottingham Forest po mistrzostwo Anglii, a następnie dwukrotnie (1979, 1980) poprowadził The Reds do triumfu w Pucharze Europy. "Cloughie" oprócz bardzo dobrego warsztatu trenerskiego, słynął także z wysokich umiejętności menedżerskich i motywacyjnych.
- Kiedy wyjeżdżasz na mecz wyjazdowy, przed wejściem do autobusu policz serca swoich zawodników. Jeśli doliczysz się mniej niż pięciu, lepiej nie wsiadaj. Drużyna jest niczym bez odwagi i wiary - Ulatowski przytoczył słowa Anglika i dodał od siebie: - Ja do Kielc zabieram 19 serc. Jadę do Kielc, żeby przywrócić kibicom wiarę w ten zespół, żeby nie powtórzyć drugich 45 minut z Bułgarskiej, żeby przywrócić chłopakom wiarę w to, co robimy.
Po niedzielnej porażce 0:5, w mijającym tygodniu zespół Cracovii dużo uwagi poświęcił analizie spotkania w Poznaniu. - Zwracaliśmy uwagę na ustawienie przede wszystkim w momencie, kiedy przeciwnik przechodzi do ataku. W Poznaniu w momencie straty bramek było 5 na 5. Zachowaliśmy się bardzo nieodpowiedzialnie. Moi ludzie zapomnieli, że najważniejsze to bronić dostępu do własnej bramki. Kto oglądał mecz Auxerre z Zenitem, ten widział, że Irek Jeleń po oddaniu strzału od razu wracał do obrony - tłumaczy Ulatowski.
Trener Cracovii liczy na to, że przed piątkowym pojedynkiem na Arenie Kielc nie będzie musiał dodatkowo motywować swoich podopiecznych: - Nie ma lepszej motywacji niż takie lanie, jakie dostaliśmy w niedzielę. Piłkarze chcą wyjść na boisko i poprawić swoją reputację.