Tak jak można było przypuszczać, sosnowiczanie od pierwszych minut rzucili się na rywala. Obrońcy Lechii popełniali sporo prostych błędów i mieli duże problemy z oskrzydlającymi akcjami gospodarzy. Najlepszą okazję zmarnował Jakub Snadny, który zupełnie nie pilnowany w polu karnym, uderzył głową wysoko nad poprzeczką. Ofensywa Zagłębia, przyniosła nawet bramkę, jednak liniowy uznał, że jej zdobywca, Tomasz Balul, był na pozycji spalonej.
Gdy wydawało się, że sosnowiczanie w końcu dopną swego, zupełnie niespodziewanie wynik otworzyli goście. Na strzał z około 30. metrów zdecydował się Łukasz Kaczorowski, a piłka przeleciała przez ręce Adamowi Benszowi i wpadła do siatki. - Adam zawalił nam już bramkę w Grudziądzu, teraz też się nie popisał. Muszę z nim porozmawiać, bo psychika to nie jest jego najmocniejsza strona. Pewnie zdecydowałbym się na zmianę na tej pozycji, ale nie mam na dzień dzisiejszy równorzędnego zmiennika - przyznał trener Marek Chojnacki.
Lechiści nie cieszyli się długo z prowadzenia. Chyba zbyt wcześnie uwierzyli w to, że dowiozą wynik do końca pierwszej połowy i w ostatniej akcji przed przerwą, sosnowiczanie doprowadzili do remisu. Marcin Lachowski uderzeniem zza pola karnego, przelobował wysuniętego bramkarza Lechii. - Brakuje nam przede wszystkim doświadczenia. Jesteśmy chyba najmłodszym zespołem w II lidze i myślę, że bardziej doświadczona drużyna, dowiozłaby to prowadzenie do końca - skomentował szkoleniowiec Lechii, Mirosław Zelisko.
Jego podopieczni zaraz po przerwie znowu wyszli na prowadzenie. Z rzutu wolnego strzelił Michał Kojder, piłka przeszła obok muru, po raz kolejny nie popisał się wyraźnie spóźniony Bensz i sosnowiczanie musieli gonić wynik. Problem w tym,że przez kolejne minuty zupełnie sobie nie radzili, chaotycznymi atakami wywołując tylko irytację na trybunach.
Punkt w meczu z Lechią, zawdzięczają wprowadzonemu po przerwie, zaledwie 18-letniemu Michałowi Cygankowi. - Zauważyłem, że koledzy mało strzelają z dystansu, więc postanowiłem spróbować - tłumaczył młody pomocnik Zagłębia. Uderzenie nie było może idealne, ale zaskoczyło Krystiana Kalinowskiego i piłka wpadła do siatki. Zagłębie poszło za ciosem, chciało ten mecz wygrać, ale ofensywa w ostatnich minutach nie przyniosła im trzech punktów. W najgroźniejszej sytuacji, po strzale Marcina Strojka, Lechię uratował słupek.
Zagłębie Sosnowiec - Lechia Zielona Góra 2:2 (1:1)
0:1 - Kaczorowski 42'
1:1 - Lachowski 45'
1:2 - Kojder 51'
2:2 - Cyganek 83'
Zagłębie: Bensz - Bednar, Balul, Zioło, Pajączkowski, Lilo (76' Strojek), Skórski, Mielec (62' Cyganek), Stefański (80' Bielawski), Lachowski, Snadny (62' Filipowicz).
Lechia: Kalinowski - Dorniak, Tyktor, Wojtysiak, Topolski, Kojder, Głowania (90' Hauke), Haraś, Sucharek (73' Kolouszek), Kaczorowski (67' Podwyszyński), Duchnowski (90' Lewicki).
Żółte kartki: Zioło, Snadny (Zagłębie) oraz Dorniak (Lechia).
Sędzia: Zbigniew Zych (Lublin).
Widzów: 1600.