Marek Zieńczuk: Najważniejsze to nie osiąść na laurach

Jak już informowaliśmy, jednym z zawodników, którzy podpisali kontrakt z Lechią w ostatnim dniu okienka transferowego jest Marek Zieńczuk. Wychowanek biało-zielonych jest bardzo zadowolony z powrotu do korzeni.

Marek Zieńczuk cieszy się z tego, że wrócił do gdańskiego klubu. - Przed oczami staje mi droga z gdańskiej Moreny na treningi przy Traugutta. Przemierzałem ją 14 lat - powiedział zawodnik zapytany o refleksje związane z gdańskim klubem. - Pamiętam Saharę, boisko za trybuną krytą... Sporo się zmieniło i widać, że wszystko w Gdańsku idzie w dobrym kierunku, również w kwestii infrastruktury czy organizacji. Wynik i cały aspekt sportowy również wygląda coraz lepiej. Najważniejsze to nie osiąść na laurach. Osobiście wierzę, że będąc tutaj, będę mógł pomóc w pięciu się na kolejne stopnie futbolowej hierarchii - zauważył Zieńczuk.

Wychowanek Lechii dobrze pamięta mecz 24 września 2008 roku, kiedy to w barwach Wisły zagrał z rezerwami biało-zielonych. Co pamięta z tych czasów? - Bardzo miłe przyjęcie kibiców. Chociaż mecz nie cieszył się aż tak dużym zainteresowaniem, to takich chwil się nie zapomina. Zwłaszcza że przez te wszystkie lata nie udało mi się tutaj wrócić jako piłkarzowi. Lechia grała w niższych ligach, a los nie skojarzył nas w pucharze - powiedział Marek Zieńczuk.

Przez cały czas Zieńczuk miał kontakt z Gdańskiem i z Lechią. - Jestem stąd, zawsze uważałem się za kibica Lechii. Jeżeli tylko nie kolidowało to z meczami moich zespołów, obecność na meczu biało-zielonych była dla mnie czymś naturalnym. Nie było takiej sytuacji, żebym był w Gdańsku i nie obejrzał spotkania przy Traugutta. Nawet kiedy boiskowe poczynania gdańszczan nie powalały na kolana, to i tak warto było tu przyjść, spotkać przyjaciół - opowiedział piłkarz.

Ostatni sezon nie był najlepszy dla wychowanka Lechii. - Zgadza się. Przez cały czas poważniejsze kontuzje mnie unikały. W tym sezonie było inaczej. Operację kolana przeszedłem jednak pod okiem wysokiej klasy specjalistów, co powoduje że jestem pełen optymizmu. Teraz już trenuję i dojścia do stuprocentowej formy nie mierzę w miesiącach, a raczej w tygodniach i dniach. Zrobię wszystko, aby do pełni dyspozycji wrócić jak najszybciej - zakończył Zieńczuk.

Komentarze (0)