Zwycięstwo w końcu by się przydało - zapowiedź meczu Polska - Ukraina

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

3 marca 2010 roku Polacy po raz ostatni strzelili bramkę. Wtedy to biało-czerwoni rywalizowali z Bułgarią i na dodatek wygrali - 2:0. Od tamtej pory trwa posucha. W sobotę podopieczni Franciszka Smudy w Łodzi zmierzą się z Ukrainą. Zwycięstwo w końcu by się przydało.

W tym artykule dowiesz się o:

- Ta reprezentacja jest w budowie i potrzebuje czasu - ciągle to słyszymy. Mówi to nie tylko Franciszek Smuda, selekcjoner kadry, ale i sami piłkarze. A biało-czerwoni grają, jak grają - od 3 marca nie zwyciężyli, ba - nie zdobyli nawet gola.

Od tamtego dnia najlepsi Polscy piłkarze, wspomagani tymi z polskimi korzeniami, bezbramkowo zremisowali już z Finlandią i Serbią, dostali spory łomot od Hiszpanów i trochę mniejszy od Kamerunu. Teraz czas na operację "Ukraina i Australia". Na początek jej pierwsza część - Ukraina.

Na ten mecz Orły Smudy dostaną wsparcie zza zachodniej granicy. Sebastian Boenisch po długim okresie kalkulacji ostatecznie zdecydował - założy koszulkę z orzełkiem na piersi. W sobotę urodzony w Gliwicach zawodnik ma zadebiutować w naszych barwach. Czy jego premierowy występ okaże się tak dobry, jak Ludovica Obraniaka, który w starciu z Grekami zaprezentował istne "Obraniak show"? Czas pokaże, o tym przekonamy się już w sobotę.

- Zwycięstwo na pewno dodałoby chłopakom pewności siebie. Trzeba spokojnie do tego wszystkiego podejść i na pewno będzie dobrze - zapowiada przed meczem z Ukrainą w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Jacek Kiełb, piłkarz Lecha Poznań, który na zgrupowanie przyjechał, chwilę potrenował, a następnie je opuścił, bowiem złapał kontuzję. W kadrze są także zawodnicy, na których początkowo "Franz" nie stawiał - Artur Boruc czy Euzebiusz Smolarek. Może im się uda? Wcześniej już nie raz prowadzili naszych do zwycięstw. Nie mamy nic przeciwko, aby tak było i tym razem. Wydaje się, że od pierwszej minuty zagra także Ireneusz Jeleń, który we Francji strzela gole, a w kadrze... jakoś ostatnio nie ma szczęścia.

Ukraina to nie byle jaka drużyna. Obecnie jest wyżej notowana niż my, ale to akurat nic dziwnego, bo od nas ostatnio coraz więcej drużyn jest wyżej klasyfikowanych. Z Polakami nasi wschodni sąsiedzi zagrają bez szkoleniowca. Dotychczasowy trener Miron Markiewicz po problemach ze związkiem ( jego drużynie - Metalist Charków - odebrano dziewięć punktów za rzekome ustawienie ligowego meczu) rzucił tą robotę. Tymczasowo funkcję tę będzie pełnił Jurij Kałytwyncew. Deja vu? Nie! Wcześniej Kamerun też prowadził tymczasowy szkoleniowiec. Skończyło się 3:0 dla Nieposkromionych Lwów. Może tym razem będzie inaczej...

Zarówno Polska, jak i Ukraina niebawem wspólnie zorganizują mistrzostwa Europy. Wypada więc nam żyć w zgodzie. Może więc, po przyjacielsku, spotkanie zakończy się remisem? Jest tylko jeden problem - nam bardzo potrzeba wygranej... I jeszcze jedno - w sierpniu 2008 roku doszło do ostatniego meczu pomiędzy reprezentacjami. Wówczas przegraliśmy w Lwowie 0:1. To były jednak inne czasy.

Polska - Ukraina / sob 04.09.2010 godz. 17.00

Przewidywany skład reprezentacji Polski:

Boruc - Piszczek, Żewłakow, Wojtkowiak, Boenisch - Błaszczykowski, Murawski, Iwański, Bandrowski, Peszko - Jeleń.

Sędzia: Ravshan Irmatov (Uzbekistan).

Źródło artykułu: