Tomas Pesir: Znam polską piłkę

Po letnim wietrzeniu kadry Górnik Łęczna długo poszukiwał odpowiedniego napastnika. Praktycznie w ostatniej chwili wybór padł na Tomasa Pesira. Jak na razie Czech nie zachwyca i ciągle czeka na premierowe trafienie w zielono-czarnych barwach.

W ostatnim meczu dało się zauważyć progres. Łęcznianie tradycyjnie zmarnowali ogrom sytuacji podbramkowych, mimo wszystko strzelili KSZO Ostrowiec dwie bramki i zwyciężyli - to rekord sezonu. Tomas Pesir wie, że brak skuteczności może odbić się czkawką. - To jeszcze za mało. Ja z Nildo musimy strzelać bramki. Np. z ŁKS mieliśmy sporo sytuacji, których nie wykorzystaliśmy. Tych punktów może później brakować i będzie ciężko - w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl nie ukrywa 29-letni napastnik.

Czech ma za sobą półroczny epizod w Jagiellonii Białystok. Jesienią 2008 roku rozegrał osiem meczów w ekstraklasie. Na Podlasiu zapamiętano go jako bardzo nieskutecznego zawodnika. Postanowił on jednak znów spróbować swoich sił w Polsce, a przyczynił się do tego były trener Wisły Płock. - Dzwonił do mnie Josef Csaplar i zapytał czy byłbym zainteresowany przejściem do Górnika. Ja znam już polską piłkę, ponieważ byłem w Jagiellonii. Od razu powiedziałem, że mnie to interesuje. Przyjechałem i podpisaliśmy kontrakt - opowiada pochodzący z Pragi piłkarz.

Ostatni okres nie był najlepszy dla Pesira. Pierwszą część sezonu 2009/2010 spędził w cypryjskim AS Nea Salamis Ammochostos, gdzie grał wraz z Marcinem Juszczykiem, obecnie bramkarzem Polonii Bytom. Na wiosnę miał spore kłopoty z znalezieniem klubu i wylądował w II-ligowym Zenicie Caslav. - Była ciężka sytuacja. Późno wróciłem z Cypru, liga już się zaczęła, a ja nie miałem drużyny. Ten zespół trenuje mój kolega, który zadzwonił i zapytał czy interesuje mnie gra w II lidze. Ja powiedziałem, że na cztery miesiące to nie ma problemu - wyjaśnia Pesir.

Najlepsze momenty w swojej karierze piłkarz ten miał, kiedy występował poza swoją ojczyzną. Dobrą formą i skutecznością błysnął w tureckim Kayserisporze i szkockim Livingston FC. - Mam nadzieję, że tutaj będzie tak samo dobrze - zapewnia.

Zaniepokojony postawą swoich podopiecznych w ofensywie trener Mirosław Jabłoński próbuje różnych wariantów. Zmiana taktyki 4-5-1 na 4-4-2 zaczyna przynosić pozytywne efekty. - Dla mnie jest lepsze 4-4-2, bo jesteśmy bliżej z Nildo i mamy więcej sytuacji. Jak będzie ustawiony zespół w następnym meczu, to decyzja trenera - mówi Pesir.

Komentarze (0)