Kiedy wiosną 2009 roku Henryk Kasperczak ściągnął do Górnika Damiana Gorawskiego doświadczony skrzydłowy był prezentowany jako główny fundament drużyny, która miała walczyć o utrzymanie w ekstraklasie. Niestety, jak się szybko okazało wzmocnienie było ewidentnie chybione, bowiem w rundzie wiosennej "Gora" rozegrał w barwach Górnika zaledwie 6 spotkań, w których strzelił co prawda jedną bramkę, ale to nie wystarczyło, by śląski klub utrzymać.
Niewiele lepiej sprawa wyglądała w pierwszej lidze. Tam Gorawski również zmagał się z kontuzjami, a kiedy wracał do zdrowia przegrywał rywalizację o miejsce w pierwszym składzie. Ostatecznie bilans półtorarocznego pobytu 31-letniego zawodnika w Zabrzu to 19 meczów, dwie bramki i olbrzymia plaga kontuzji.
Nic w tym dziwnego, że po awansie do ekstraklasy działacze Górnika postanowili pozbyć się nieustannie kontuzjowanego piłkarza. - Wystawiliśmy Damiana na listę transferową, ale nikt nie odważył się nawet złożyć o niego zapytania. Zgodnie z naszymi zapowiedziami zawodnik został przesunięty do drużyny rezerw - wyjaśnił prezes Łukasz Mazur. W drugim zespole klubu z Roosevelta Gorawski jednak także grać nie może, bo... nabawił się kontuzji.
- Złożyliśmy wniosek do PZPN o rozwiązanie kontraktu z zawodnikiem. Ku naszemu zdziwieniu wniosek został odrzucony, bo Damian przekonywał, że jest gotowy do gry - dodał sternik zabrzańskiego klubu. Górnikowi przysługiwało jeszcze prawo do złożenia odwołania od tej decyzji, z którego działacze zdecydowali się skorzystać. - 6 września złożyliśmy odwołanie od pierwszej decyzji. Uzupełniliśmy dokumentację i czekamy na werdykt - stwierdził Mazur.
Jak się okazuje działacze śląskiego klubu porozumieli się z lekarzem reprezentacji Polski, którego diagnoza nie pozwoliła Gorawskiemu na wyjazd z biało-czerwonymi na mistrzostwa świata w 2006 roku. - Wyniki tamtych badań nie tylko zabraniają Gorawskiemu zawodowej gry w piłkę nożną, ale w ogóle czynnego uprawiania sportu. Bagatelizując tę sprawę zawodnik naraża się na zejście na boisku. Dziwi nas to, że dla pieniędzy zawodnik ryzykuje nie tyle zdrowiem, co życiem - kręci z niedowierzaniem głową prezes Górnika.
Z wyjazdu na mundial 14-krotnego reprezentanta Polski wykluczyły niepokojące wyniki badań serca. Już wtedy mówiło się, że Gorawski powinien jak najszybciej zakończyć zawodniczą karierę. Mimo to doświadczonemu zawodnikowi udało się wywalczyć lukratywny kontrakt. W Górniku zgarnia bowiem bagatela 50 tys. złotych miesięcznie. Patrząc jednak na ryzyko jakie gra w piłkę w tym przypadku za sobą niesie można się zastanawiać czy gra jest warta świeczki.