Nie wyciągaliśmy wniosków z popełnianych błędów - wypowiedzi piłkarzy po meczu KSZO - Podbeskidzie

Piłkarze z Ostrowca Świętokrzyskiego mimo, ze do przerwy prowadzili w potyczce z liderem zaplecza Ekstraklasy, to jednak zeszli z murawy pokonani. Podbeskidzie w trzy minuty zapewniło sobie komplet punktów i nadal pozostaje liderem rozgrywek.

Anna Soboń
Anna Soboń

Mikołaj Skórnicki (obrońca KSZO):Jak zszedłem z boiska, to poszedłem do szatni i powiem szczerze, że byłem przekonany, że wygraliśmy ten mecz. Z tego co chłopaki mówili, to straciliśmy takie bramki jak w poprzednim spotkaniu z Łęcznej, a nie możemy sobie na to pozwolić. Schodzę ja i Krystian Kanarski i wygląda to tak jakby cała gra się sypała, a tak nie może być, bo chłopaki muszą wejść na boisko i ciągnąc to dalej. Nie wiem jak wytłumaczyć tę porażkę, bo zagraliśmy dobry mecz. Trzy minuty zaważyły na całym spotkaniu, a szkoda, bo te punkty były nam bardzo potrzebne, a my znowu nie możemy nic dopisać do swojego konta punktowego. Jednak mimo smutku jaki pozostał po tym meczu, musimy grać dalej i starać się zdobywać punkty w kolejnych spotkaniach.

Michał Wróbel (bramkarz KSZO): Przez długi czas gramy dobrze, jednak w każdym meczu przychodzi pięć minut kiedy stajemy i wtedy padają bramki, przez które przegrywamy, które powinniśmy wygrać. Mamy na koncie cztery punkty, a powinno być ich co najmniej dziesięć. Nikt nie wie, czym to jest spowodowane. Zamiast wykorzystywać sytuacje na 2:0, rywale wykorzystują tą nasza niemoc i to my tracimy bramki. Gra się zaczyna sypać w momencie, kiedy za starszych zawodników wchodzą młodzi i nie ma o to do nich pretensji, ale tak to wygląda z boiska. Zaczynamy wybijać piłki byle gdzie, nie potrafimy się przy nie utrzymać i znowu nie mamy punktów, choć nie zagraliśmy źle.

Jakub Cieciura (pomocnik KSZO: Schodząc do szatni po pierwszej połowie myślałem sobie, że wróciło stare, dobre KSZO z tamtej rundy. Uważałem, że Podbeskidzie w drugiej połowie nie będzie w stanie nam cokolwiek zrobić, ale znów powtórzył się ten nasz mankament i w przeciągu dziesięciu minut dekoncentracji straciliśmy dwie bramki. Nie wyciągaliśmy wniosków z popełnianych błędów, co wykorzystało Podbeskidzie, podcinając nam tym samym skrzydła. W ten sposób przegraliśmy wygrany mecz, zagrany przez nas do pewnego momentu w naprawdę dobrym stylu.

Piotr Malinowski (pomocnik Podbeskidzia): Na pewno spodziewaliśmy się tu ciężkiego meczu, bo w tej lidze łatwych spotkań nie ma. Tym bardziej, że na KSZO nigdy nam jakoś nie szło. Na szczęście dziś przełamaliśmy tą niemoc do gry w Ostrowcu Świętokrzyskim. Drużyna KSZO to taki zespół, który nam nie leży.

Adam Cieśliński (napastnik Podbeskidzia, były gracz KSZO): To był bardzo ciężki mecz i myślę, że przez 70 minut to KSZO był od nas lepszy. Zagraliśmy na prawdę słabo i pozostaje się cieszyć tylko z tego, że szczęście nam dopisało i wygraliśmy. Tak się jednak robi sukces, grając słabo jednak się wygrywa. Przyznam, że po pierwszej połowie było nie za ciekawie, jednak na drugą część spotkania wyszliśmy już jak inna drużyna i udało nam się zwyciężyć.

Maciej Rogalski (pomocnik Podbeskidzia): Cieszymy się bardzo, że udało nam się wywieźć trzy punkty z bardzo ciężkiego terenu KSZO. Wydaje mi się, że przez pierwsze piętnaście minut to my mieliśmy optyczną przewagę, troszkę zaskoczyliśmy chyba KSZO, który wydawał się być lekko wystraszony, jakby za podwójną gardą, ale z każdą sytuacją, którą sobie stwarzali, nabierali tej wiary, że ten lider nie jest aż tak mocny. Przed przerwą nawet nas pokarali strzelając bramkę, ale ostre, mocne słowa wypowiedziane w przerwie chyba poskutkowały i wydaje mi się, że wygraliśmy zasłużenie, bo konsekwencja, walka i wiara były w nas do końca.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×