Marcin Ziach: Zmiany, jakie zaszły w klubie w ostatnich tygodniach przyniosły oczekiwany skutek. Gieksa wreszcie zagrała dobry mecz i wygrała.
Jacek Krysiak: Cieszą trzy punkty zdobyte po tak długiej przerwie i myślę, że możemy powiedzieć, że nasza gra wreszcie zaczyna wyglądać tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. Nie udało nam się ustrzec błędów i widać jeszcze trochę mankamentów, ale jestem przekonany, że z każdym treningiem będzie to wyglądało coraz lepiej.
Co się stało z GKS-em na starcie sezonu? W sparingach gra drużyny wyglądała bardzo dobrze, a kiedy przyszedł czas na rozgrywki ligowe na boisko wybiegał całkiem inny zespół.
- Nasze wyniki w meczach sparingowych rzeczywiście nastrajały optymistycznie i być może nas to troszeczkę uśpiło. W klubie wszystko zaczęło się układać pod kątem organizacyjnym i finansowym, przez co presja wyniku była ogromna. Nie wypaliło nam coś pod kątem sportowym, ale na rozliczenie tego, dlaczego było tak, a nie inaczej przyjdzie jeszcze czas. Teraz nie chcemy myśleć o tym, co było, a patrzeć na to, co wciąż jeszcze przed nami.
Dzięki wzmocnieniom w ostatnich godzinach okienka transferowego i zmianach w sztabie szkoleniowym GKS zagra na miarę przedsezonowych oczekiwań?
- Wygraliśmy pierwsze spotkanie i to pozwala nam z umiarkowanym optymizmem patrzeć w przyszłość. Dajmy teraz trochę czasu trenerowi Stawowemu, żeby wszystko poukładał. Mamy szeroką kadrę i dobrej klasy zawodników. Jestem pewien, że z tej mąki będzie dobry chleb.
Początek sezonu w wykonaniu Gieksy do złudzenia przypominał sytuację Górnika Zabrze sprzed dwóch sezonów, kiedy drużyna była budowana z myślą o podium, a skończyło się degradacją.
- Nie chciałbym obu sytuacji porównywać, bo oba kluby dzielą znaczące różnice. Górnik w tamtym sezonie miał silne podstawy ku temu, by walczyć o wysokie cele. My dopiero staramy się wszystko poukładać i żeby wyglądało to jak należy musi minąć jeszcze trochę czasu. Chcemy budować silny klub, który nawiąże do sukcesów sprzed lat. Nie będziemy podgrzewać atmosfery. Chcemy walczyć o jak najwyższą pozycję w lidze.
Decyzja o zmianie trenera zapadła po klęsce z Podbeskidziem, czy już wcześniej trwały negocjacje z potencjalnymi następcami Dariusza Fornalaka?
- Mimo to, że drużyna na starcie sezonu nie prezentowała się najlepiej nie prowadziliśmy żadnych rozmów. Decyzję o zmianie szkoleniowca i zatrudnieniu Wojciecha Stawowego podjęliśmy dopiero po meczu z Podbeskidziem.
Wojciech Stawowy był jedynym kandydatem na do tej posady, czy prowadziliście negocjacje z innymi trenerami?
- Trener Stawowy nie był jedynym kandydatem na to stanowisko, ale na pewno był kandydatem najpoważniejszym.
Jak wielu trenerów walczyło o posadę szkoleniowca Gieksy?
- (śmiech) Czy to dzisiaj ma jakieś znaczenie? Udało nam się zatrudnić trenera, którego chcieliśmy i jesteśmy przekonani, że ten wybór jest słuszny. Mamy w pamięci też pracę, którą wykonał w klubie trener Fornalak.
Okienko transferowe zamknęło się niespełna dwa tygodnie temu, a Gieksa nadal szuka nowych zawodników.
- W tej chwili istnieje temat transferu Wojtka Szali, który dołączy do nas lada dzień. Nie ukrywam, że szukamy też bramkarza. Decyzja, co do kolejnych wzmocnień zależy od trenera Stawowego. Wiadomo, że okienko jest zamknięte i możemy pozyskiwać tylko zawodników z kartą na ręku. Co do wzmocnień damy się wykazać pionowi sportowemu.
Z bramkarzami zagraliście va banque. Testowany był Mateusz Sławik, ale nie zdecydowaliście się zaproponować mu kontraktu zostając z doświadczonym Jackiem Gorczycą i dwojgiem młodych golkiperów.
- Trudno to oceniać z perspektywy czasu. Rzeczywiście Sławik trenował z drużyną, ale temat jego gry w naszym klubie upadł. Dzisiaj nie ma czego już rozpamiętywać. Mamy fajnych, zdolnych bramkarzy. Pytanie tylko czy są to zawodnicy gwarantujący odpowiedni poziom w lidze. Pokazali jednak, że warto na nich stawiać, bo odwdzięczają się za to dobrą grą. Tym bardziej, że są to wychowankowie, a tacy zawodnicy dokładają do tego co robią jeszcze więcej serca.