- Dla mnie jest to taki mecz, jak każdy inny. Trzeba się przełamać, trzeba wreszcie wygrać i pokazać, że jesteśmy lepszym zespołem niż taki, który ma pięć porażek. Gramy dalej - dodaje szkoleniowiec.
Największą bolączką Cracovii jest gra obronna. W 5 meczach straciła aż 14 bramek, co nijak się ma do tego, co przed startem sezonu opowiadał Ulatowski na temat swoich podopiecznych: - Straciliśmy czternaście bramek w pięciu meczach, co daje średnią prawie trzy gole na jedno spotkanie. To strasznie dużo. Zupełnie inaczej wyglądało to w okresie przygotowawczym. Wtedy mieliśmy problemy z kreowaniem akcji ofensywnych, teraz nagle to przestało być kłopotem po ostatnim meczu. Zaliczamy proste straty, brakuje asekuracji.
W ostatniej kolejce Cracovia przegrała z Górnikiem Zabrze 2:3 po bardzo zaciętym spotkaniu. Lechia natomiast uległa GKS-owi Bełchatów 0:1, chociaż na boisku była zespołem dużo lepszym. - Lechia będzie podrażniona? A my nie jesteśmy podrażnieni po spotkaniu z Górnikiem? My jesteśmy podrażnieni już od pierwszego spotkania. Lechia ma pięć punktów, my nie mamy ani jednego i w efekcie zamykamy tabelę. To jest nasz problem. Jesteśmy pod ścianą od pierwszej kolejki - twierdzi Ulatowski.
Co zdaniem trenera Cracovii jest najmocniejszą stroną Lechii? - Skrzydłowi, ale też gracze, których pozyskano ostatnio: Deleu, Traore. Jest Lukjanovs, jest Buzała, który zaczął strzelać bramki. Dobrze gra Wiśniewski. Twardymi defensywnymi pomocnikami są Surma i Bajić - wymienia trener i puentuje: - Wiem, że jest ciężko, bo patrzę w tabelę... Ale to nie jest taka sytuacja, której nie można jeszcze odwrócić, grając tymi samymi piłkarzami.
W Gdańsku do składu Cracovii wróci Piotr Polczak, który z Górnikiem nie mógł zagrać z powodu kartek. Wciąż kontuzjowany jest natomiast Marek Wasiluk, który pauzuje już równy miesiąc.