Już przed pierwszym gwizdkiem sędziego wiadomo było, że spotkanie Górnika z GKS-em Bełchatów przyniesie wiele emocji. Obie drużyny na starcie sezonu imponowały formą i to było widać na boisku. Od samego początku spotkania przewagę miał Górnik, który atakiem pozycyjnym próbował stworzyć zagrożenie pod bramką bełchatowian, którzy cofnięci na własną połowę mądrze się bronili i czekali na okazję do kontrataku.
Siła ofensywna Górnika była skupiona głównie na skrzydłach, gdzie bardzo odważnie poczynali sobie Michał Bemben i Grzegorz Bonin po prawej i Mariusz Magiera do spółki z Marcinem Wodeckim po lewej stronie boiska. Aktywny był również Daniel Sikorski, dla którego spotkanie nie rozpoczęło się najlepiej. W 19. minucie gry w stosunkowo niegroźnym starciu w środku boiska zawodnik Górnika złamał bowiem nos, ale po pierwszej pomocy udzielonej przy linii bocznej boiska wrócił na plac gry i przeprowadził najgroźniejszą akcję pierwszej połowy.
W 40. minucie spotkania Sikorski znalazł się w sytuacji sam na sam z Łukaszem Sapelą, ale naciskany przez Wojciecha Jarmuża zdecydował się na strzał jeszcze sprzed linii pola karnego i ku zaskoczeniu defensywy bełchatowian piłka zatrzymała się na poprzeczce. O klarowne sytuacje bramkowe w pierwszej połowie było o tyle ciężko, że obrońcy obu drużyn grali bardzo czujnie i często blokowali strzały napastników rywala.
Na początku drugiej części spotkania tempo gry spadło. Ataki obu drużyn były bardzo ostrożne, bardziej nastawione na uważną grę w destrukcji niż stworzenie realnego zagrożenia pod bramką rywala. Największe zagrożenie przynosiły stałe fragmenty gry, jak ten w 55. minucie, po którym Bełchatów mógł objąć prowadzenie. W ogromnym zamieszaniu po rzucie rożnym na bramkę Górnika uderzali Marcin Drzymont i Zlatko Tanevski, ale Adam Banaś do spółki z Adamem Stachowiakiem zażegnali niebezpieczeństwo.
Chwilę później po zagraniu Tomasza Wróbla groźnie po koźle główkował Janusz Gol, ale posłał piłkę obok słupka. Potem już tylko Górnik bombardował bramkę GKS-u. Najpierw wyższość Sapeli w sytuacji sam na sam musiał uznać Grzegorz Bonin, chwilę strzał głową Wodeckiego bramkarz bełchatowian z największym trudem sparował na rzut rożny. Po kornerze groźnie główkował Mariusz Jop, ale i tym razem golkiper gości był górą, choć przy tej interwencji pomógł mu Gol.
W 72 minucie spotkania Sapela był już jednak bezradny i po kolejnym rzucie rożnym musiał wyciągać piłkę z siatki. Magiera z lewego narożnika boiska dośrodkował piłkę w pole karne, najwyżej wyskoczył Tomasz Zahorski i pięknym strzałem głową nie dał szans bramkarzowi Bełchatowa na skuteczną interwencję.
Po wznowieniu gry znów do ataków rzucili się bełchatowianie, ale cofnięty na własną połowę Górnik sukcesywnie odpierał ataki gości, samemu groźnie kontrując. Na pięć minut przed upływem regulaminowego czasu gry zabrzanie powinni dobić rywala, ale Zahorski zmarnował sytuację sam na sam z Sapelą po doskonałym zagraniu Bonina. Przed kolejną szansą na podwyższenie prowadzenia stanął w doliczonym czasie gry Adam Danch, ale młody pomocnik Górnika udowodnił, że jego główną domeną jest gra defensywna i w dogodnej sytuacji stracił piłkę w polu karnym gości.
Górnik Zabrze - GKS Bełchatów 1:0 (0:0)
1:0 - Zahorski 72'
Składy:
Górnik Zabrze: Stachowiak - Bemben, Banaś, Jop, Magiera, Bonin (85' Danch), Przybylski, Kwiek, Wodecki (90' Pietrzak), Sikorski (66' Świątek), Zahorski.
GKS Bełchatów: Sapela - Tanevski, Lacić, Drzymont, Jarmuż, Wróbel (67' Fonfara), Baran, Gol (78' White), Poźniak (64' Nowak), Małkowski, Żewłakow.
Żółte kartki: Zahorski, Kwiek, Banaś (Górnik) - Drzymont (GKS).
Sędzia: Radosław Trochimiuk (Ciechanów).
Ocena Górnika - 4,0: - W meczu z Bełchatowem postawimy na futbol efektywny. Na grę efektowną przyjdzie czas - mówił trener Nawałka. Zabrzanie zagrali efektywnie, bo wygrali, a przy tym efektownie, kilkoma akcjami wzbudzając aplauz trybun. Kolejny dobry mecz beniaminka.
Ocena GKS-u - 3,0: Bełchatowianie w Zabrzu zagrali poprawnie, ale bardzo nieskutecznie. Gdyby którąś z okazji, które sobie w szczególności w drugiej połowie stworzyli udało im się zamienić na bramkę wcale nie musieli ze Śląska wyjeżdżać bez punktów.
Widzów: 7485