Legia w dużym (miedziowym) dołku - relacja z meczu KGHM Zagłębie Lubin - Legia Warszawa

Pierwsza połowa sobotniego spotkania była bardzo słaba. Właściwie można mówić tylko o początku i końcówce tej części gry. W drugiej odsłonie zrobiło się ciekawie, głównie dzięki pierwszemu trafieniu Miedziowych.

Kamil Górniak
Kamil Górniak

Spotkanie w Lubinie rozpoczęło się od protestu fanów Zagłębia, którzy na początku zawodów nie prowadzili dopingu. Fani protestowali ze względu na ich zdaniem nie najlepszą postawę zawodników po meczu w Bytomi. Piłkarze z Lubina nie podeszli pod sektor i nie podziękowali kibicom za wsparcie.

Sam pojedynek mógł rozpocząć się fatalnie dla gospodarzy. Po jednym z dośrodkowań Martins Ekwueme tak niefortunnie interweniował, że trafił w poprzeczkę własnej bramki. W 6. minucie kombinacyjnie rozegrany rzut wolny próbował na gola zamienić Dawid Plizga, ale minimalnie przestrzelił. Goście ze stolicy atakowali dość nieporadnie.

Miedziowi spokojnie kontrolowali przebieg gry, mimo że to Legia atakowała. W końcówce pierwszej połowy zrobiło się ciekawie. Najpierw w 42. minucie piłka po strzale Costy przeleciała nad poprzeczką. Chwile potem odpowiedziała Legia. Michał Kucharczyk uderzył z ostrego kąta, ale czujny był Bojan Isailović.

Druga część zaczęła się od mocnego dopingu kibiców gospodarzy. To chyba mocno pomogło zawodnikom z Lubina. Najpierw jednak to Legia mogła zdobyć gola, ale nie potrafili wykorzystać zamieszania pod bramką Zagłębia. W 55. minucie Plizga strzałem głową otworzył wynik spotkania, mimo że do piłko wyskoczyło kilku innych piłkarzy.

Legioniści, którzy wystąpili w mocno przemeblowanym składzie nie mieli zupełnie pomysłu na grę przeciwko Miedziowym. Letnie transfery w klubie ze stolicy nie wyszły na dobre. Gospodarze bardzo mądrze prowadzili grę i nie pozwalali gościom na zbyt wiele. Legia grała bardzo słabo, co nie napawa optymizmem fanów, którzy po okresie protestów wrócili na stadion przy Łazienkowskiej.

Na nieco ponad 10 minut przed końcem zawodów świetne wejście zaliczył Wojciech Kędziora. Napastnik Zagłębia kilkanaście sekund po wejściu na murawę podwyższył wynik spotkania. Po akcji Ekwueme napastnik Miedziowych strzałem z kilku metrów zdobył gola dla lubinian. Wydawało się, że mecz zakończy się wynikiem 2:0, ale bezmyślnie ręką we własnym polu karnym zagrał Mouhamadou Traore i arbiter bez wahania wskazał na rzut karny. Pewnym egzekutorem jedenastki okazał się Ivica Vrdoljak. Na wyrównanie zabrakło czasu, chociaż na nie Legia nie zasłużyła.

KGHM Zagłębie Lubin - Legia Warszawa 2:1 (0:0)
1:0 - Plizga 55’
2:0 - Kędziora 79’
2:1 - Vrdoljak (k.) 89'

Składy:

KGHM Zagłębie: Isailović - Grzegorz Bartczak, Reina, Horvath, Nhamoinesu, Mateusz Bartczak, Ekwueme, Kocot, Woźniak (79’ Kędziora), Plizga, Traore (90’+1 Hanzel).

Legia: Makhnovskyy - Kiełbowicz, Astiz, Choto, Jędrzejczyk, Manu, Cabral (67' Mezenga), Borysiuk, Vrdoljak, Radović (67' Rybus), Kucharczyk (80' Żyro).

Żółte kartki: Mateusz Bartczak, Ekwueme (Zagłębie) Jędrzejczyk, Manu, Żyro (Legia).

Sędzia: Włodzimierz Bartos (Łódź).

Widzów: 10217.

Ocena KGHM Zagłębia - 3,5: Miedziowi zagrali poprawnie, ale nie porywająco. W obronie nie pozwalali Legii na zbyt wiele. W grze ofensywnej zagrali bardzo skutecznie, to co mieli wykorzystać, wykorzystali.

Ocena Legii - 1,5: Legioniści zagrali bez polotu i pomysłu na grę. Plusem dla nich jest jedynie gol zdobyty w końcówce spotkania oraz to, że zagrali w zupełnie innym składzie niż w ostatnich spotkaniach.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×