Maciej Skorża, trener warszawskiej Legii po meczu w Lubinie mówił o:
Pracy arbitra: Myślę, że od jakiegoś czasu, od meczu z Cracovią, tak jakby sędziowie byli do nas nastawieni niezbyt przychylnie. W sobotę nie było jakichś wielkich krzywdzących decyzji, ale z tego co mi Maciej Rybus powiedział sędzia mu po meczu przyznał, że faktycznie był na nim faul w tej sytuacji w której straciliśmy drugą bramkę. Mam wrażenie, nie wiem dlaczego, jest moda, żeby sędziować bardzo ostro Legii. Zawodników ofensywnych powinno się chronić moim zdaniem, a nie pozwalać na bardzo ostrą grę na nich.
Sytuacjach bramkowych: Nie stwarzaliśmy sytuacji. O ile nasza gra była ułożona w polu do pola karnego. Wydaje mi się, że trochę małą mamy siłę rażenia z przodu. Trochę nam brakuje tych armat. Michał Kucharczyk robił co mógł i słowa uznania dla niego. Bruno Mezenga wszedł na końcówkę i też robił co mógł. Jednak brakuje nam takiego wyraźnego zawodnika. Bardzo liczymy na powrót Takesure Chinyamy. Jest cień szansy, że on dołączy do drużyny w przyszłym tygodniu. Na razie mamy taką sytuację jaką mamy. Musimy sobie radzić. Wiem, że Marek Jóźwiak bardzo mocno pracuje jeszcze nad ściągnięciem napastnika. Być może się to na dniach uda.
Napastnikach: Nie mówię, że nie mamy napastników. W tej formacji potrzebujemy jeszcze wzmocnień, bo decydując się, godząc się na odejście Donga z drużyny zakładaliśmy, że w to miejsce po prostu sprowadzimy lepszego piłkarza. Do chwili obecnej tego nie zrobiliśmy. W tej chwili Marek (Jóźwiak - dop.red) finalizuje rozmowy z kilkoma zawodnikami. Mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu ktoś nowy się pojawi w naszej szatni.
Swoim stanie psychicznym: Jestem bardzo niezadowolony z wyniku, wręcz przybity jestem trzecią porażką. Nie pamiętam tego w swej trenerskiej pracy. Nawet w juniorach mi się to chyba nie zdarzyło przegrać trzech meczów pod rząd. Co dopiero prowadząc Legię Warszawa. Naprawdę jeżeli chodzi o postawę mentalną drużyny uważam, że w sobotę chłopaki dali z siebie wszystko. Walczyliśmy. To była drużyna walcząca. Jeszcze raz powtarzam - może zabrakło nam jakości w naszej grze, ale na pewno nie ambicji i serca.
Możliwościach swojego zwolnienia: Jestem trenerem, wykonuję taki zawód i wszystkie ewentualności wchodzą w grę. Ja skupiam się na tym, żeby wyciągnąć drużynę z tego kryzysu. Robię swoje natomiast nie do mnie należy decyzja. Nie chcę myślę i zadręczać się. Chce dalej pracować drużyną, przygotowywać ją, robić wszystko, żeby pomóc tym chłopakom, bo widzę, że coś idzie ku lepszemu.
Formie psychicznej zespołu: Można przegrać tak, jak przegraliśmy tydzień temu, a przegrać, tak jak w sobotę. Dziś (w sobotę - dop.red) drużyna z szatni może wyjść z podniesioną głową. Takie jest nasze zdanie, takie jest moje zdanie. Nie dramatyzuję, wciąż wierzę w tą drużynę. Potrzeba nam bodźca, potrzeba nam przełamania się, bo naprawdę w Lubinie wcale nasza gra nie wyglądała jakoś bardzo, bardzo źle. Uważam, że były momenty naprawdę dobrej gry. Takiej, jaką sobie założyliśmy. Mam nadzieję, że już w następnym meczu nasze nastroje się poprawią.
Zmianie bramkarza: Chciałem sprawdzić w jakiej dyspozycji jest Kostia (Kostyanty Makhnovskyy - dop.red). On bardzo dobrze wyglądał w meczach Młodej Ekstraklasy, sparingach. Na treningu się bardzo dobrze prezentował. Myślę, że w Lubinie miał kilka bardzo dobrych interwencji. Pokazał, że może być naprawdę godnym rywalem Antolovica.
Zawodnikach na ławce rezerwowych: Grają ci, co są w najlepszej dyspozycji. Grają ci, którzy najbardziej pasują do gry z daną drużyną, z danym przeciwnikiem. Zagłębie gra bardzo charakterystycznie. Chcieliśmy mocno grać bokami. Stąd koncepcja, żeby ta grupa zawodników wyszła na boisko, a nie inna. Nie patrzę na to, czy to obcokrajowiec, czy to był transfer taki czy inny. Dla mnie to jest drużyna. Grają ci co najlepiej prezentują się na treningu.